SI i gender
Tekst opublikowany pierwotnie na portalu Szortal.
"Zabójcza Sprawiedliwość" jest pierwszą częścią trylogii Imperium Radch.
Co ciekawe, to pierwsza powieść, która wyszła spod pióra Ann Leckie. A
jest to interesujące dlatego, że debiut ten został powszechnie zauważony
i nagrodzony. Książka ta otrzymała szereg nagród, jak chociażby Hugo,
Arthur C. Clarke, BSFA, Nebula, Locus. Cóż takiego musi mieć w sobie
powieść, żeby być tak bardzo docenioną? Intrygujące, nieprawdaż? W
każdym razie, osobiście liczyłam, że w którymś momencie lektura wywoła u
mnie okrzyk "wow!"
Hen, w odległej przyszłości duża część
zamieszkanego kosmosu pozostaje pod rządami imperium Radch, na czele
którego stoi Anaander Mianaai - wszechwiedząca lord, osobowość w
tysiącach ciał, rozmieszczonych na wszystkich zaanektowanych planetach.
Radchaai to społeczeństwo agresywne, przywiązane do religii,
formalności, pochodzenia. Mieszkańcy Radch nie wiedzą co to samotność
ani prywatność, ponieważ nieustannie obserwowani są przez SI. Główną
bohaterką i narratorką powieści jest Breq - serwitor, czyli sztuczna
inteligencja w ludzkim ciele, fragment SI statku "Sprawiedliwość".
Opowiada nam ona o Radchaai, ich mentalności, a także o przeszłych
wydarzeniach, które doprowadziły ją do miejsca, w którym aktualnie się
znajduje i celu, który musi zrealizować.
Autorka poruszyła temat
zacierania się różnic między płciami, które zaobserwować można już w
dzisiejszych czasach. Dotyczy to nie tylko ról społecznych przypisanych
kobietom i mężczyznom, ale i zachowania czy wyglądu. W świecie
przyszłości przedstawionym w książce zjawisko to jest o wiele bardziej
nasilone. Płeć nie jest jednoznaczna - wszyscy podobnie się ubierają,
zachowują, mówią, wyglądają. Radchaai poszli nawet dalej - to
nieprzywiązywanie wagi do płci uwidacznia się w języku, w którym
teoretycznie nie ma słów na rozróżnienie płci, ale w praktyce zwracają
się do siebie używając formy żeńskiej. I teraz tak się zastanawiam...
dlaczego stosują akurat zaimek "ona", który przecież jednoznacznie
kojarzy się z kobiecością, a nie "on"? Skoro tak odżegnują się od
podziału na płeć żeńską i męską, to czemu nie używają słowa "ono", albo
"osoba"? Może to miało być jakieś uproszczenie, które jednak wywołało u
mnie określony skutek - przez większą część powieści nie mogłam pozbyć
się wrażenia, że świat ten zaludniają same kobiety, mimo że wiadomo
było, że są tam również mężczyźni (co niejednokrotnie podkreśla główna
bohaterka).
Jak już wspomniałam, narratorem jest Breq, czyli
chodząca SI - bardzo dokładna, szczegółowa i analityczna, które to cechy
widoczne są w sposobie opisywania przez nią zdarzeń. Owszem, były
momenty, w których pojawiały się u niej uczucia, ale przez większą część
czasu opowiada o wszystkim z dystansem i chłodem. Brakuje tu również
akcji, dynamizmu, większego napięcia. Autorka skupia się przede
wszystkim na przeżyciach Breq, jej odbiorze wydarzeń i przemyśleniach -
to ona jest tu punktem centralnym. Wszelkie informacje dotyczące
aneksji, polityki, konfliktów czy chociażby kultury są jakby dodatkiem,
który ma umotywować działania głównej bohaterki.
Jakie odczucia
wywołała we mnie książka? Z pewnością nie wzbudziła większych emocji,
nie zachwyciła językiem, nie skłoniła do refleksji, a historii nie
śledziłam z zapartym tchem. Nie pojawiła się również ani jedna postać,
której bym kibicowała, która wywołałaby u mnie współczucie czy niechęć.
Odniosłam za to wrażenie, że w miarę pisania powieść robi się coraz
bardziej chaotyczna - Breq staje się nadmiernie drobiazgowa ("siedziała
cicho przez dziesięć sekund", "odezwała się po czterech sekundach
milczenia") i jednocześnie jej zachowanie mniej logiczne, narasta
natężenie gestów (a mają tam gesty chyba na wszystko: na wyrażenie
zrozumienia, zgody, zaprzeczenia, powiedzenie "nie mój problem",
"nieistotne" itd.), dialogi brzmią coraz infantylniej, często powtarzane
są te same informacje (bo a nuż czytelnik zdążył już o czymś
zapomnieć).
Książka zawiera parę interesujących pomysłów - lord
Radch o wielu ciałach a jednym umyśle (wyobraźcie sobie jakby to było,
gdybyście mieli np. pięć ciał, a w każdym z nich ten sam umysł, i tak
powieleni siedzicie w jednym pokoju, jak to by się skończyło? zabawą czy
rozróbą?), postać Breq (czy posiadanie ludzkiego ciała miałoby
jakikolwiek wpływ na SI? czy odczucia płynące z ciała wpłynęłyby w jakiś
sposób na jej postrzeganie i ewolucję?), czy wreszcie rozmycie płci
kulturowej (jak w takim społeczeństwie wyglądałaby sprawa tożsamości
płciowej, seksualności?). Niestety mnie osobiście sposób przekazania
tych idei zupełnie nie przekonał. Zabrakło mi jakiegoś przesłania,
głębi, rozwinięcia niektórych tematów, bardziej harmonijnie
poprowadzonej, czy chociaż porywającej fabuły. Właściwie do "Zabójczej Sprawiedliwości"
można zastosować stereotypowe określenie: "niezły potencjał, słabe
wykonanie". Z drugiej jednak strony, książka ta zdobyła wiele znaczących
nagród, więc może to ja w niej czegoś nie dostrzegam, jestem nadmiernie
czepliwa? No cóż, o tym musicie przekonać się sami.
Tytuł: Zabójcza Sprawiedliwość
Tytuł oryginału: Ancillary Justice
Autor: Ann Leckie
Tłumaczenie: Danuta Górska
Wydawca: Akurat
Data premiery: sierpień 2015
Ilość stron: 480 (w tym krótki wywiad z autorką na końcu)
ISBN: 978-83-287-0048-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz