Co by było gdyby...
Tekst opublikowany pierwotnie na portalu Szortal.
Inspiracją
do napisania tej książki był dokument Agenda 21*, przyjęty na
konferencji Organizacji Narodów Zjednoczonych w roku 1992. Opowieść
stworzyła Harriet Parke, natomiast Glenn Beck napisał jedynie posłowie, w
którym opowiada więcej o samym programie i konsekwencjach jego
wdrożenia w życie. Oboje mają konkretne zdanie na temat Agendy 21, a
stworzona przez Parke wizja przyszłości nie jest odmalowana w
pozytywnych barwach. A czy sama historia jest wciągająca, a może i
wstrząsająca?
Niedaleka przyszłość. ONZ rozpoczął skrupulatną
realizację programu zrównoważonego rozwoju - Agenda 21, całkowicie
zmieniając dotychczasowy świat. Ameryka staje się Republiką, a władzę
zaczyna sprawować Zarząd Spolegliwych. Ludzie zostają przeniesieni do
specjalnie przygotowanych Osiedli, w których ich życie zostaje
sprowadzone do dwóch czynności: produkowania energii oraz zdrowych
dzieci. Na jednym z takich Osiedli, a konkretnie na Osiedlu
Transportowym, mieszka osiemnastoletnia Emmeline. Trafiła tu, wraz z
matką i ojcem, jako mała, niespełna czteroletnia dziewczynka. Miała
szczęście, bo starsze dzieci zostały zabrane rodzicom i przeniesione do
Wioski Dziecięcej. Emmeline dorastała nie znając innego życia poza
rzeczywistością Osiedla. Codziennie maszeruje po desce energetycznej,
akceptuje mężczyzn, których Spolegliwi wyznaczą na sparzenie z nią, a to
wszystko jest dla niej czymś normalnym. Do czasu, gdy ginie ojciec, a
po chorą matkę przychodzą Bacznicy.
Parke stworzyła wizję państwa
totalitarnego, w którym, pod hasłami ochrony środowiska i równości,
władza ściśle kontroluje społeczeństwo. A jest tutaj bardzo, bardzo źle.
Dla przykładu, nie ma książek, nowoczesnej technologii (nie licząc
desek energetycznych), rodzicie nie wychowują swoich dzieci, edukacja
ogranicza się do przyzwyczajania do chodzenia po desce i wychwalania
Republiki. W zamian, nikt nie musi się martwić o jedzenie i picie, ani o
pracę (Spolegliwi dbają, by obywatele nie narzekali na brak nudy i
obowiązków). Scenariusz takiej przyszłości z pewnością jest niepokojący.
W końcu nikt nie chciałby żyć w świecie, w którym ktoś decydowałby o
każdym aspekcie jego życia, od narodzin, przez pracę, miłość, seks, aż
po śmierć. Mimo, że całość przedstawiona jest w tak bardzo negatywnym
świetle, to jednak obraz ten nie ma takiej siły przekazu, jak chociażby
świat orwellowski. Nie czuje się tu grozy, niebezpieczeństwa, a raczej
nieco przesadny dramatyzm i pewną infantylność, jakie wieją z niektórych
powieści młodzieżowych. Rzeczywistość nie jest specjalnie rozbudowana,
dowiadujemy się o niej tyle, na ile pozwala nam Emmeline, bo to właśnie
za jej pośrednictwem poznajemy ten świat. Niestety, trudno kibicować
głównej bohaterce, której brakuje autentyczności i spójności. Zresztą na
brak charakteru cierpi tutaj większość postaci.
Historia jest
nieskomplikowana, szybko przelatuje, nie pozostawiając po sobie
większych wrażeń. Sama lektura nie zabierze dużo czasu, ponieważ dzięki
prostemu językowi i krótkim rozdziałom "Agendę 21" czyta się bardzo
sprawnie. Co ciekawe, po przeczytaniu posłowia powieść nabiera zupełnie
innego charakteru. Przestaje być jedynie wizją literacką, a staje się
swego rodzaju manifestem. Nabiera się przekonania, że jedynym celem jej
napisania było przekazanie ostrzeżenia: "Otwórzcie oczy na prawdę o
Agendzie 21! Zobaczcie, co może się stać, jeśli nic nie zrobicie!
Zareagujecie, bo inaczej wylądujecie z ręką w nocniku!". Przestaje wtedy
dziwić ten nadmiernie podkręcony dramatyzm. Wykreowany świat, postacie,
wydarzenia - wszystko zostało podporządkowane temu jednemu przekazowi, a
tym samym musiało być przedstawione w jak najczarniejszych kolorach,
żeby odniosło pożądany skutek. W sumie można i tak. Skoro pisze się po
to, żeby przelać swoje wizje czy dręczące myśli na papier, tak z
potrzeby duszy (albo dla pieniędzy), to czemu by i nie tworzyć powieści z
powodów politycznych i ideologicznych? Myślę, że pod względem
literackim, historia zyskałaby, gdyby była opowiadaniem, treściwym i
rzeczowym. Ale kto wie, może książka spełni swe zadanie, sprawi że
ludzie zainteresują się programem Agenda 21 i sami zdecydują, czy
rzeczywiście jest się czego bać (choć mam wrażenie, że Beck wolałby,
żeby jednak czytelnik nie myślał sam, tylko po prostu przyjął to, co on
ma do powiedzenia).
Tytuł: Agenda 21
Tytuł oryginału: Agenda 21
Autor: Glenn Beck, Harriet Parke
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Wydawca: Zysk i S-ka Wydawnictwo
Data wydania: wrzesień 2015
Liczba stron: 338
ISBN: 978-83-7785-728-1
*jeśli kogoś interesuje pełen program Agendy 21 (wersja angielska - plik .pdf) znajdzie go tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz