piątek, 27 października 2017

Madonna w futrze - Sabahattin Ali

Ścieżki samotności

Tekst ukazał się pierwotnie na portalu Szortal.

Patrząc na okładkę zastanawiałam się, czy historia w niej przedstawiona będzie równie subtelna, delikatna i romantyczna, jak pani na niej widniejąca. Gdy skończyłam czytać, miałam ochotę rzucić książkę w kąt i zapomnieć. Tak bardzo mnie poruszyła. Lecz czyż nie o to właśnie chodzi w literaturze? Czyż nie ma wzbudzać emocji, ciekawić, intrygować, albo chociażby zniesmaczyć - krótko mówiąc, zostawić po sobie jakikolwiek ślad w czytelniku? "Madonnie w futrze" to się udało.

Akcja książki rozgrywa się w okresie międzywojennym i dzieli się na dwie części. W pierwszej, stanowiącej niejako wprowadzenie do właściwej historii, narrator opowiada nam, jak poznał Raifa Efendiego - człowieka lekceważonego przez otoczenie, na pierwszy rzut oka pustego w środku, pozbawionego celu i nudnego urzędnika. Druga część ma swój początek w momencie, gdy narrator bierze do ręki i zaczyna czytać zeszyt, w którym Raif opisał siebie, swe odczucia i najważniejszy okres swojego życia, kiedy to w wieku 24 lat ojciec wysłał go do Berlina na naukę fachu. Właśnie tam, w czasie jednego ze spacerów, trafił do muzeum, w którym zachwyciła go Madonna w futrze - autoportret niemieckiej malarki Marii Puder. Wkrótce osobiście poznaje autorkę obrazu. Spotkanie to staje się początkiem związku wypełnionego przyjaźnią, miłością, strachem i bólem.

Ali z uwagą przygląda się człowiekowi, jego emocjom oraz miejscu w społeczeństwie. Jego wnioski nie są optymistyczne. Ludzie oceniają po pozorach, nie są zdolni do zrozumienia i prawdziwego poznania drugiej osoby, kochają wyobrażenia, które stworzą sobie o innych, a do tego są więźniami konwenansów i zależności społecznych. Nawet miłość nie jest wolna od trosk, niepewności i uwarunkowania społecznego.

"Madonna w futrze" to przede wszystkim jednak studium człowieka samotnego. Zarówno Raif, jak i Maria, czują bolesną, przeszywającą do głębi samotność, ale jej źródło, w przypadku każdego z nich, jest inne. Raif stroni od ludzi z dwóch powodów: po pierwsze, z niemożności wyrażenia uczuć rozgrywających się w jego wnętrzu, graniczącej z niechęcią do odkrycia swoich najwartościowszych cech charakteru. Po drugie, nie potrafił znaleźć nikogo, z kim poczułby jedność i prawdziwą więź. Z kolei samotność Marii wynika z trudnego życia i złych doświadczeń. W środowisku, w którym kobiety są uległymi, posłusznymi lalkami, a mężczyźni myśliwymi, wiecznie czegoś żądającymi i niewyobrażającymi sobie, że mogliby tego nie dostać - Maria czuje się niezrozumiana, rozczarowana i zraniona.

Język opowieści jest prosty, ale jednocześnie wiele w nim piękna i plastyczności. Co mnie zaskoczyło, to ilość wykrzykników - nie przypominam sobie, żebym wcześniej czytała powieść, której dialogi byłyby w nie tak bogato wyposażone - zdumiewające to i czasami irytujące. Niemniej jednak, autor z dużą przenikliwością odmalowuje ludzkie uczucia oraz międzywojenny świat. Historia tchnie realizmem oraz sięga do emocji czytelnika, odwołując się mocno do jego empatii. Może właśnie dlatego tak łatwo, jak mówi Raif, "odnajdywać w lekturze coś z siebie i ze swojego otoczenia, z tego, co kiedykolwiek się widziało i słyszało". A jaki jest finał tej opowieści? Czy w tym morzu pesymizmu znajdzie się miejsce na happy end? O tym musicie przekonać się już sami.


Tytuł: Madonna w futrze
Autor: Sabahattin Ali
Tłumaczenie: Piotr Beza
Wydawca: Rebis
Data wydania: wrzesień 2015
Liczba stron: 248
ISBN: 978-83-7818-714-1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz