wtorek, 3 października 2017

Samotność Anioła Zagłady. Adam - Robert J. Szmidt

Pustka samotności
Tekst opublikowany pierwotnie na portalu Szortal.

To nie jest nowość, a wydanie drugie poprawione. Pierwszy raz "Samotność Anioła Zagłady" ukazała się w roku 2009 nakładem wydawnictwa Fabryka Słów. Teraz powieść została wydana przez Dom Wydawniczy Rebis, który włączył ją do serii Horyzonty Zdarzeń. Niniejsze wydanie jest równocześnie zapowiedzią drugiego tomu: "Samotność Anioła Zagłady. Ewa", którego fragment można przeczytać na końcu książki.

Porucznik Adam Sawyer należy do Aniołów Zagłady - grupy żołnierzy sprawującej pieczę nad bronią masowej zagłady. Jak co dzień rozpoczyna swoją zmianę na stanowisku odpalania rakiet. Zapowiada się kolejny nudny dyżur, wypełniony regularnym sprawdzaniem stanu wyrzutni oraz łączności. Szybko jednak okazuje się, że to nie będzie typowa wachta. Nagle rozlega się wycie syren, a światła przybierają złowieszczą, czerwoną barwę. Może to oznaczać tylko jedno: trzeba odpalić pociski. W ciągu chwili dotychczasowy świat przestaje istnieć. Oczywiście w takich sytuacjach wojsko ma opracowane odpowiednie procedury. Jak chociażby program "Arka", który ma przyczynić się do odbudowy życia na Ziemi po konflikcie nuklearnym. Zgodnie z tym planem, Adam udaje się do podziemnych magazynów, aby tam zasnąć na najbliższe dziesięć lat. Budzi się jednak wcześniej, po zaledwie trzech latach. Jedyną szansą na przetrwanie jest podjęcie przez niego podróży do odległego centrum "Arki". Sawyer rozpoczyna samotną wędrówkę przez wyludnioną Amerykę.

Krajobraz przedstawiony przez autora nie nastraja optymistycznie. Trafiamy do świata pozbawionego życia, ponurego, niszczejącego, który - mimo nieobecności ludzi i zwierząt - nie jest wolny od niebezpieczeństw. Główny bohater niejednokrotnie musi wykazać się sprytem i umiejętnościami przetrwania. Jednak zagrożenia ze strony natury czy złośliwość przedmiotów martwych, nie są tak bardzo dokuczliwe jak samotność. A Adam jest całkiem sam. Wszyscy jego bliscy, przyjaciele i znajomi nie żyją. Nie ma do kogo otworzyć buzi, podyskutować, poradzić się, nie może liczyć na niczyją pomoc, nie mówiąc już o nawiązaniu jakiekolwiek bliskości. Za towarzystwo muszą mu wystarczyć jedynie jego własne myśli... oraz nieodzowny Jack Daniel's. Sytuacja zatem nie jest łatwa. Można się spodziewać, że z upływem czasu w głowie zacznie się mieszać, bo przecież, prędzej czy później, brak ludzi zacznie doskwierać nawet największemu samotnikowi. I Adam faktycznie przechodzi wewnętrzną przemianę - lecz powolną, stopniową, bez gwałtownych incydentów. Przez większą część czasu całkiem nieźle sobie radzi. Z pewnością spora w tym zasługa wiary w odnalezienie innych, w dotarcie do celu, nadziei na zakończenie udręki, ale także alkoholu, który wydaje się skutecznie go znieczulać na widoki spotykane na drodze i tłumić dręczące go demony. 

Czy książką warto się zainteresować? Według mnie tak. Na powieść Szmidta można spojrzeć z kilku stron, albowiem podróż Adama przez postapokaliptyczny kraj, jest równocześnie wędrówką po umyśle człowieka, który znalazł się w nietypowej i trudnej sytuacji. Należy jednak pamiętać, że jest to historia w dużej części statyczna. Jeśli zatem ktoś oczekuje nagłych zwrotów akcji, dynamizmu to lektura może go rozczarować. Jednak, jeśli biorąc do ręki książkę macie nadzieję, że dostarczy ona Wam czegoś więcej, zmusi do zastanowienia się, skłoni do chwili refleksji to powinniście być zadowoleni.


Tytuł: Samotność Anioła Zagłady. Adam
Autor: Robert J. Szmidt
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
Data premiery: kwiecień 2015
Ilość stron: 296 (razem z fragmentem drugiego tomu)
Wydanie II poprawione
Seria: Horyzonty Zdarzeń
ISBN: 978-83-7818-758-5

2 komentarze:

  1. Mój mąż jest fanem klimatów postapo i od tej właśnie książki zaczynał przygodę z twórczością Szmidta. Było to jakiś czas temu, a obecnie na naszych półkach stoi już kilka powieści tego autora. Muszę wreszcie sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego autora czytałam tylko tę jedną książkę, ale przymierzam się też do innych. Choć raczej nie tych z Uniwersum Metra, bo akurat te klimaty jakoś niespecjalnie do mnie przemawiają :)

      Usuń