wtorek, 26 listopada 2019

Osada - Camilla Sten

Osada z przeszłością

Tekst powstał w ramach współpracy z portalem Szortal.

Za oknem późna jesień. Drzewa potraciły liście, trzeba na siebie wkładać cieplejsze ubrania, do tego jest mniej słońca i coraz szybciej robi się ciemno. Tak sobie myślę, że w takim okresie logiczniejsze byłoby sięganie częściej po książki zabawne, lekkie czy takie, których akcja dzieje się w jakimś ciepłym miejscu. Wiecie, tak dla poprawy nastroju oraz dodania sobie energii w tych chłodnych, ciemnych dniach. Nawet czytam taką w tramwaju i serdecznie wam ją polecam. „Żyj i pozwól żyć” Hendrika Groena to naprawdę przyjemna lektura; z pewnością nie raz i nie dwa wywoła na waszych ustach uśmiech. No tak, tylko człowiek nie zawsze (a może powinnam raczej powiedzieć „rzadko”) jest logiczny. Czasem ma się jednak ochotę poddać ponuremu nastrojowi, usiąść w fotelu, otulić się ciepłym kocem i wybrać się wyobraźnią w bardziej mroczne rejony. „Osada” ze swoim interesującym opisem oraz krwisto-czarną okładką daje nadzieję na podróż w takie właśnie obszary.

Powieść zabiera nas do Silvertjärn. To niczym niewyróżniająca się, niewielka, wyizolowana osada górnicza, która pozostałaby nieznana reszcie świata, gdyby nie jedno wydarzenie. Pewnego dnia zniknęli bez śladu wszyscy jej mieszkańcy. Co się stało? Gdzie się podziali? Nie wiadomo. Zagadka zniknięcia pozostała nierozwiązana. Po sześćdziesięciu latach od tego wydarzenia całej historii postanawia przyjrzeć się Alice. Wraz z niewielką ekipą przybywa do miasteczka z planem nakręcenia dokumentu o jego tajemnicach. Na miejscu szybko okazuje się, że nie będzie to lekki i przyjemny wypad. Nie można czuć się bezpiecznie, gdy przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a jej złowroga aura wciąż czai się w Silvertjärn.  

„Osadę” można zakwalifikować jako thriller. Znajdzie się tu bowiem dreszczyk emocji oraz tajemniczość. Zdecydowaną zaletą książki jest fabuła. Autorka powoli odkrywa kolejne elementy zagadki i stopniuje napięcie. Dodatkowo akcja prowadzona jest równocześnie w dwóch przedziałach czasu – w teraźniejszości oraz w przeszłości, co sprawiło, że opowieść bardziej mnie wciągnęła. Człowiek naprawdę jest ciekawy, co się stało z tymi ludźmi. Na koniec sama lokalizacja. Tylko sobie wyobraźcie: opuszczone, mroczne, odizolowane od cywilizacji miasteczko z enigmatyczną przeszłością. Od takiego miejsca musi wiać chłodem i nieokreśloną grozą. Tak, klimat ta powieść z pewnością ma.

Książka Sten nie jest jednak pozbawiona wad. Za słaby punkt można uznać przede wszystkim postacie. Albo nie wzbudzają żadnych emocji, albo są wyjątkowo drażniące, jak na przykład główna bohaterka (powiem tylko, że moje domysły co do jej wieku okazały się błędne). Nie ma zatem nikogo, komu chciałby się jakoś szczególnie kibicować. Język powieści również nie jest specjalnie zachwycający, nie działa za bardzo na wyobraźnię. Autorka nie ma lekkiego pióra, jej styl wydaje się raczej surowy, toporny i mało wyszukany, co widać nie tylko w opisach, ale i w dialogach.

Dobrze, to teraz czas na krótkie podsumowanie. Na plus mamy interesujący pomysł, klaustrofobiczny nastrój oraz sprawnie poprowadzoną fabułę. Na minus – postaci oraz niedoszlifowany warsztat pisarski. Można zatem powiedzieć, że ogólnie nie jest źle. Tym bardziej, że finalnie powieść potrafi zaskoczyć, a swoim klimatem dobrze wpasowuje się w takie bardziej ponure, zimniejsze wieczory w ciepłym fotelu (albo łóżku, na krześle czy wszędzie tam, gdzie czyta wam się najlepiej). Jeśli więc lubicie tajemnice i wciągającą akcję, a przy tym niespecjalnie zwracacie uwagę na styl, to „Osada” będzie dobrym wyborem.


Tytuł: Osada
Autor: Camilla Sten
Tłumaczenie: Maciej Muszalski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: październik 2019
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-8116-747-5

niedziela, 6 października 2019

Tarnowskie Góry fantastycznie - Antologia

Miasto z nietypowej perspektywy

Na początku września tego roku odbyła się kolejna odsłona imprezy kulturalno-historycznej "Gwarki Tarnogórskie". Na niej właśnie swoją premierę miała antologia "Tarnowskie Góry fantastycznie". Jak się domyślacie jej motywem przewodnim są Tarnowskie Góry, ale takie niecodzienne, ukazane z zupełnie innej strony. Tej bardziej niezwykłej, tajemniczej, magicznej. 

Nie ma antologii idealnych (a przynajmniej ja na taką jeszcze nie trafiłam), w których wszystkie teksty byłyby na tym samym, wysokim poziomie. Zawsze trafiają się opowieści gorsze i lepsze. Mimo tego lubię sięgać po tego typu zbiory. Dają one niepowtarzalną okazję do spotkania z twórczością różnorodnych osobowości, stylów i wyobraźni. Pokazują w jak odmienny, nieraz zaskakujący sposób autorzy interpretują dany temat. Można zobaczyć, jak w krótszej formie czuje się nasz ulubiony pisarz, albo odkryć jakieś nowe dla nas nazwisko, którego opowiadanie zachęci nas do zapoznania się z jego innymi utworami. Także i tutaj znalazłam coś dla siebie. Historie, które mnie zadziwiły, poruszyły czy po prostu, przy których miło spędziłam czas.

W "Tarnowskich Górach fantastycznie" mamy jedenaście opowiadań, krótszych i dłuższych. Bardzo interesującym urozmaiceniem jest umieszczenie czarno-białych zdjęć Tarnowskich Gór autorstwa Krzysztofa Millera. Dodają one niezwykłego klimatu, niekiedy są idealnym uzupełnieniem opowieści (jak np. w przypadku "Znikacza" Pawła Majki), a także pozwalają poznać nieco miasto. Zaletą wydania jest również czcionka, której wielkość pozwala na przyjemne czytanie, bez męczenia oczu. 

Wśród jedenastu autorów znalazła się tylko jedna kobieta - Aleksandra Janusz. "W poszukiwaniu zaginionego czasu" jest jednym z tekstów, który zostaje dłużej w pamięci. Napisany lekko, dynamicznie, pokazuje, że z czasem nie ma żartów. Przyjemnie czyta się również opowieść rozpoczynającą antologię, czyli wspomnianego wcześniej "Znikacza" Pawła Majki. Autor opowiada o Łukaszu, który potrafi wpływać na otaczające go budynki i ludzi. W znacznie cięższych klimatach jest opowiadanie Wojciecha Guni "Płyną", w którym rozpada się świat młodego chłopca. Jeśli zaś miałabym wskazać trzy najlepsze według mnie teksty, takie, które najbardziej do mnie przemówiły i zachwyciły, to byłyby to opowiadania (kolejność przypadkowa) Łukasza Orbitowskiego "Srebro głupców", Istvana Vizvary "Sklepik ze zwierzętami" oraz Radka Raka "Pełnia Światła".  

Łukasz Orbitowski snuje opowieść o tej codziennej, szarej rzeczywistości, która okazuje się jednak nie tak całkiem pozbawiona niezwykłości. "Srebro głupców" to bardzo sprawnie napisana historia pewnej rodziny, na której losy duży wpływ miały anioły i srebrne monety. Tekst wciąga oraz pokazuje, że autor jest uważnym obserwatorem ludzkiej natury. Mamy tu zawiść, zazdrość, głupotę, cwaniactwo, biedę, a jednocześnie wyczuwa się też ciepło i siłę, której źródłem są najbliżsi. Dzięki nim, nawet jeśli są braki, to i tak żyje się dobrze.

"Pełnia Światła" opowiada o Grzegorzu, który pewnego ranka budzi się i odkrywa, iż przemienił się w kota. Radek Rak potrafi wspaniale operować słowami, tworząc z nich niezwykle plastyczne, malownicze obrazy. Jego opowieść była dla mnie niczym pięknie napisana baśń wypełniona melancholią, samotnością, a jednocześnie zmysłowością oraz szczyptą humoru. 

"Sklepik ze zwierzętami" to zajmująca opowieść o krwiożerczym chomiku. Jest to zdecydowanie najbardziej zwariowane opowiadanie w tym zbiorze. Istvan Vizvary udowadnia nie tylko, że ma niesamowitą wyobraźnię, ale też, że świetnie radzi sobie z językiem polskim, dzięki czemu ten tekst czyta się z prawdziwą przyjemnością. Co ciekawe, wraz z przewracaniem stron dochodzi się do wniosku, że to nie jest tylko jakaś fantastyczna historia dziwacznego zwierzaka, ale również opowiadanie z wątkiem romantycznym, w którym jest miejsce na zastanowienie się nad definicją miłości.

Nigdy nie byłam w Tarnowskich Górach i nie wiem, czy kiedyś tam trafię. Wiem za to jedno. Teraz, po przeczytaniu tej antologii i obejrzeniu zawartych w niej zdjęć, to miasto już zawsze będzie mi się kojarzyło z atmosferą pewnej tajemniczości i nierealności. Zachęcam i Was do sięgnięcia po "Tarnowskie Góry fantastycznie". Pozwólcie autorom odciągnąć Was choć na chwilę od tej szarej codzienności. Dajcie się ponieść ich fantazji i wkroczcie do świata, w którym wszystko jest możliwe.


Tytuł: Tarnowskie Góry fantastycznie
Autorzy: Paweł Majka, Jan Maszczyszyn, Wojciech Gunia, Robert J. Szmidt, Aleksandra Janusz, Rafał W. Orkan, Andrzej Kozakowski, Radek Rak, Tomasz Bochiński, Istvan Vizvary, Łukasz Orbitowski
Wydawnictwo: Almaz
Data wydania: wrzesień 2019
Liczba stron: 326
ISBN: 978-83-937336-0-6

niedziela, 15 września 2019

środa, 14 sierpnia 2019

Wyspa. Opowieści podróżnicze - Antologia

Wyspy, wysepki, archipelagi

Tekst powstał przy współpracy z Szortalem. 
 
Świat jest niesamowity, nieprawdaż? Można w nim znaleźć zapierające dech krajobrazy, różnorodną faunę i florę, udać się do miejsc, w których jedynymi dźwiękami są odgłosy natury. Są też ludzie, barwni, zróżnicowani kulturowo, z jednej strony są destrukcyjni, a z drugiej potrafią tworzyć piękną architekturę czy poruszającą sztukę. Życia by nie starczyło, żeby odwiedzić te wszystkie niezwykłe zakątki, poczuć ich atmosferę, poznać odmienne obszary kulturowe, zobaczyć jak żyją inni. Trzeba dokonać wyboru, zdecydować się na jakieś konkretne lokalizacje. Czasem może jednak być i tak, że proza życia odbierze nam szansę na podjęcie nawet tej decyzji. Czy można coś na to poradzić? Cóż, z ograniczeniami fizycznymi czy innymi utrudnieniami trudno nieraz coś zrobić, ale od czego mamy wyobraźnię. Oglądanie zdjęć, szukanie informacji, czytanie reportaży czy relacji z podróży jest szansą na odkrywanie nieznanych obszarów i ludzi. Także „Wyspy” pozwalają nam choć na chwilę przenieść się oczami wyobraźni do miejsc opisywanych przez autorów tej książki.
 
„Wyspa” stanowi zbiór najlepszych reportaży, relacji z podróży i esejów, które pierwotnie ukazały się w kwartalniku „Kontynenty” w latach 2012–2018. Wraz z autorami niniejszej publikacji zwiedzamy archipelagi (np. Galapagos i Wyspy Boromejskie), chodzimy po wyspach dużych (np. Madagaskarze, wyspie Honsiu czy Nowej Zelandii), ale i tych małych, jak szwedzka wyspa Fårö czy włoska Lampedusa. W miarę przewracania kartek okazuje się, że słowo „wyspa” niekoniecznie musi być traktowane dosłownie, słownikowo. Może mieć również wydźwięk metaforyczny czy symboliczny. Dzięki temu mamy okazję zajrzeć na Świętą Górę położoną na greckim półwyspie Athos, do klasztoru Mar Musa w Syrii albo chociażby do kościoła trapistów w Novém Dvoře w Czechach. A jeśli chodzi o zawartość tekstów? O czym są? W skrócie – o wszystkim. Każdy z piszących na swój własny sposób snuje opowieść o miejscu, w którym był. Mówi o tym, co go poruszyło, zauroczyło, o tym, co jest dla niego ważne. Jedni skupiają się na kulturze i ludziach, kolejni – na historii (też tej burzliwej – wojennej, kolonizacyjnej) czy na sytuacji bieżącej, a jeszcze inni do swoich opowieści wlewają więcej refleksji, zadumy, otaczającej ich natury. 

Trudno trafić (być może to niemożliwe) na antologię, w której wszystkie teksty podobałyby nam się w równym stopniu. Tak samo jest w przypadku „Wyspy”. W końcu zebrano tu wielu autorów, o różnym poziomie umiejętności literackich, stylu, łatwości przekazywania swoich myśli, odmiennym postrzeganiu świata i wrażliwości. To sprawia, że jedne opowieści wciągają mocniej, są nam bliższe, potrafią bardziej poruszyć, zaciekawić, a wobec innych przechodzimy obojętnie. Nie jest to wada. Dzięki temu dostajemy barwny zbiór, w którym każdy może znaleźć coś dla siebie. Coś, co sprawi, że dowiemy się czegoś nowego o świecie, ludziach, historii, co zapadnie nam w serca albo zainspiruje do działania. 

Oczywiście i ja znalazłam w „Wyspie” swoje ulubione opowieści. Jedną z nich jest „Podróż do źródeł czasu” Marka Pernala o jego wyprawie na Galapagos. Tekst podobał mi się z dwóch powodów. Po pierwsze pozwolił mi spojrzeć na ten archipelag z innej strony. Do tej pory kojarzył mi się on jedynie z badaniami naukowymi (dla przykładu mogę polecić książkę Jonathana Weinera „Dziób zięby”), a tu nagle stał się celem wyprawy turystycznej, pozwalającej na własne oczy zobaczyć ten niezwykły, tak długo odseparowany od reszty świata ekosystem. Po drugie – przemówił do mnie styl prowadzenia opowieści, niespieszny, plastycznie opisujący otoczenie, nieco refleksyjny. Podobnie miałam (w sensie powodu nr 2) z Piotrem Milewskim i jego „Do piekła, a potem dalej. Dziennik podróży na Półwysep Shimokita”. Autor potrafił w niezwykle malowniczy sposób oddać atmosferę miejsca, dzięki czemu można było niemalże poczuć, jakby samemu chodziło się po świątyni Bodai-ji, spędzało czas w barze Saro czy podziwiało wschód słońca w porcie Ōma. 

Aleksandra Pawlicka i Jacek Pawlicki w tekście „Życie z ta moko” pokazali inną stronę tatuaży. Podczas pobytu w Rotorua na Wyspie Północnej Nowej Zelandii zetknęli się z kulturą Maorysów, dla których tatuaż to nie tylko moda, wybryk, lecz coś znacznie głębszego. To ich dziedzictwo, historia, duma, narodowa tożsamość. Bardzo ciekawa i poruszająca opowieść. Z kolei Paweł Cywiński w „Mar Musa” opowiada o klasztorze położonym w pobliżu miasta An-Nabk w Syrii. Przede wszystkim jednak jest to historia niezwykłego człowieka – włoskiego jezuity Paola Dall’Oglio. To dzięki niemu klasztor odżył na nowo i stał się miejscem prawdziwego dialogu, otwartości, atmosfery jedności, mimo tego, że przybywali tam pielgrzymi różnych wyznań. Naprawdę dobry tekst, wzbudzający emocje i dający do myślenia. 

Chętnie wspomniałabym jeszcze o paru innych opowieściach, ale mój tekst mógłby osiągnąć wtedy nieprzyzwoicie długi rozmiar. Najlepiej będzie, jeśli sami sięgnięcie po tę książkę i poszukacie własnych perełek – historii, które zostaną z wami na dłużej. Świat jest wspaniały. Warto go poznawać, nawet jeśli miałaby to być jedynie wędrówka palcem po mapie czy siedzenie z nosem w książkach.


Tytuł: Wyspa. Opowieści podróżnicze
Autor: Szymon Hołownia, Marek Pernal, Arun Milcarz, Piotr Milewski, Grzegorz Kapla, Aleksandra Pawlicka, Jacek Pawlicki, Andrzej Meller, Witold Szabłowski, Szymon Łucyk, Anna Arno, Wojciech Ponikiewski, Piotr Mojżyszek, Tomasz Dostatni OP, Paweł Cywiński, Jarosław Mikołajewski, Michał Olszewski, Robert Robb Maciąg
Wydawnictwo: Kontynenty
Data wydania: lipiec 2019
Liczba stron: 212
ISBN: 978-83-943281-4-6

sobota, 10 sierpnia 2019

Z cyklu: kreatywne robótki

Nie ma to, jak sobie coś potworzyć ;) W wyniku działań kreatywnych powstały nowe podkładki i pudełeczko w klimatach steampunkowych.


 





sobota, 3 sierpnia 2019

Bez parabenów. Jak bronić się przed kosmetycznymi oszustami i mądrze dbać o urodę - Beatrice Mautino

Tajemniczy świat kosmetyków

Recenzja powstała przy współpracy z Szortalem.

Branża kosmetyczna jest ogromna. Szybko dostosowuje się do aktualnych trendów i wciąż tworzy nowe produkty. Krem na dzień, krem na noc, jeden krem do biustu, inny na uda, żel pod prysznic poprawiający nastrój, szampon dodający żywotności włosom oraz oczywiście bardzo dziś modne kosmetyki eko czy produkty „bez” (bez parabenów, bez silikonu, bez sztucznych składników). Pięknie opakowane i wiele obiecujące mają sprawić, że poczujemy się lepiej i młodziej. Taka jest rola reklamy, a jaka jest rzeczywistość? Czy parabeny naprawdę są takie złe? Czy tzw. naturalny kosmetyk faktycznie zawiera tylko naturalne składniki? A jak z ich działaniem? Czy istnieje jakaś kuracja, która pozwoli na dobre pozbyć się cellulitu? Na co zwracać uwagę przy wyborze kosmetyków? Odpowiedzi na te i inne pytania podjęła się Beatrice Mautino w swojej najnowszej książce „Bez parabenów”

Książka podzielona jest na dwie części. Pierwszą poświęcono składnikom kosmetyków, ich badaniom oraz reklamie. To w niej przeczytacie o parabenach, konserwantach, bezpieczeństwie, kwestii testowania kosmetyków na zwierzętach, „naukawym” języku reklamy czy strategiach reklamowych (choć i w drugiej części nie brakuje też informacji o różnych trikach marketingowych). Autorka przykłada dużą wagę do metodyki badań i bardzo krytycznie odnosi się do źle uprawianej nauki. Nie wystarcza stwierdzenie, że coś szkodzi, trzeba jeszcze dostarczyć na to dowodów, wykazać związek przyczynowo-skutkowy, zdefiniować proces, który za to odpowiada, przeprowadzić badania na odpowiedniej liczbie osób, mieć do porównania grupę kontrolną. Taka niesprawdzona informacja o szkodliwości jakiegoś związku może przynieść dużo szkody. I to nam, konsumentom. Bo producent będzie musiał zastąpić ten „niemodny” już składnik jakimś innym, pełniącym tę samą funkcję (np. konserwującą i zapobiegającą rozwojowi bakterii). Ma wtedy dwie możliwości: albo pójdzie na łatwiznę, wybierając inny konserwant (do czasu, aż stanie się niemile widziany przez kupujących, gdyż okaże się rzeczywiście lub znowu tylko prawdopodobnie szkodliwy), albo próbować rozwiązań bardziej twórczych, pracując nad nowymi recepturami. 

W drugiej części „Bez parabenów” Mautino skupia się już na kosmetykach przeznaczonych do konkretnych części ciała i ich problemów. Mamy zatem rozdziały o włosach, niechcianym owłosieniu, cellulicie, zmarszczkach i skórze. Dowiadujemy się z nich m.in. o tym czym jest włos, co zawierają szampony, jak działa krem do depilacji i wosk, czym jest cellulit, o skuteczności sposobów na pozbycie się zmarszczek, jak zbudowana jest skóra czy też o tym, jak stosować kremy przeciwsłoneczne, żeby faktycznie dawały nam ochronę przed promieniowaniem ultrafioletowym. Na koniec autorka przedstawia krótką historię rozwoju kosmetyki, którą można podzielić na trzy etapy: epokę założycieli, czasy imperium i „next generation” (kooperanci).

Muszę przyznać, że biorąc tę książkę do ręki, miałam nieco inne wyobrażenie o jej zawartości. Sądziłam, że będzie więcej o składnikach, może coś o odczytywaniu etykiet. Mimo tego nie czuję się rozczarowana lekturą. Interesujący był rozdział o włoskim kooperancie (choć on sam nie lubi tej nazwy) – Renacie Ancorottim. Uzyskałam parę wartościowych informacji, doszłam do kilku wniosków, a przede wszystkim trochę inaczej spojrzałam na ten cały świat kosmetyków, stał się on mniej tajemniczy. Mautino nie daje gotowych recept, bo, jak pisze, bardzo często ich po prostu nie ma. Zamiast tego gorąco namawia do bycia świadomym konsumentem, który nie wierzy we wszystko, co mówią w reklamach. Choć podkreśla również, że bycie takim klientem nie jest łatwe. Wymaga włożenia pewnego wysiłku w zdobycie wiedzy o budowie własnego organizmu, śledzenia badań naukowych (tych rzetelnych oczywiście) czy zorientowania się w stosowanych w kosmetykach składnikach. Bo jeśli wiesz, jak zbudowany jest włos, to wiesz też, czy mają sens teksty w stylu: „specjalna formuła pozwala włosom oddychać” i jak najlepiej je chronić. Czy ten wysiłek wart jest zachodu? O tym musicie już zdecydować sami.


Tytuł: Bez parabenów. Jak bronić się przed kosmetycznymi oszustwami i mądrze dbać o urodę
Autor: Beatrice Mautino
Tłumaczenie: Hanna Szulczewska
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: lipiec 2019
Liczba stron: 280
ISBN: 978-83-08-06898-4

środa, 31 lipca 2019

Hiob. Komedia sprawiedliwości - Robert A. Heinlein

Pytanie o sens cierpienia

Recenzja powstała przy współpracy z Szortalem.

Niedawno wydawnictwo Rebis wystartowało z nową serią „Wehikuł czasu”. Jedną z pierwszych książek, która ukazała się w jej ramach, były „Kwiaty dla Algernona” Daniela Keyesa. Miałam okazję ją przeczytać i z całego serca polecam. Jest pełna emocji, skłaniająca do myślenia, poruszająca i znakomicie napisana (doskonale ukazana ewolucja języka). Muszę przyznać, że po takim świetnym początku z lekką obawą sięgnęłam po najnowszą powieść z tej serii. Choć „Kwiaty…” pozostały moim faworytem, to jednak „Hiob. Komedia sprawiedliwości” nie przyniósł rozczarowania.


Zwyczajowo powinnam zacząć od wprowadzenia do fabuły, jednak w tym przypadku nie ma to specjalnie sensu. Każdy zna historię biblijnego Hioba, więc biorąc książkę do ręki, można domyślić się, o co ogólnie w niej chodzi. Nowy Hiob, Alexander Hergensheimer staje się ofiarą zakładu między Bogiem a Szatanem. Jego życie w jednej chwili zostaje wywrócone do góry nogami. Traci wszystko – majątek, nazwisko, a z upływem czasu jest jeszcze gorzej. Jak widzicie, inny czas, inna rzeczywistość, ale historia ta sama.


Opowieść Alexandra brzmi bardziej swojsko, nie tylko ze względu na język i bliższy nam czas akcji, ale i wprowadzenie elementów znanych z książek fantastycznych. Z kolei wciąż zmieniające się okoliczności przyrody oraz sytuacje, z którymi musi zmierzyć się główny bohater, przywodzą na myśl powieść przygodową (choć raczej przygodę z tych tragicznych, jeśli spojrzeć z perspektywy Alexa). Jeśli dołoży się do tego akcenty żartobliwe, a nawet satyryczne, szczyptę surrealizmu oraz ironii, to można odnieść wrażenie, iż ma się do czynienia z pozycją lekką, która umili jeden czy dwa wieczory. To nie do końca prawda. Owszem, „Hioba” czyta się szybko, potrafi zaciekawić, wciągnąć (jedynie gdzieś w połowie można poczuć nieco znużenia tymi ciągłymi zmianami; szczęśliwie jest to chwilowe i akcja szybko nabiera rumieńców, aż do zaskakującego finału). Nie można jednak zapominać, że tematem przewodnim jest religia, podejście człowieka do wiary, a to często bywa kwestią drażliwą.


Próba Hioba jest takim sposobem na poradzenie sobie ze spadającymi na człowieka nieszczęściami. Wiecie, żyjecie sobie spokojnie, nikomu nie wadzicie, krzywdy nie robicie, a tu nagle ciach! Wszystko wali wam się na głowę, tracicie pracę, w domu wieczne awantury, dopada was śmiertelna choroba, albo, na przykład, patrzycie, jak w wielkim bólu odchodzi bliska osoba i nic nie możecie na to poradzić. Jaki jest sens cierpienia? Czym sobie na to zasłużyliście? Dlaczego akurat was to spotkało? Nie ma na to odpowiedzi, ale może jakieś pocieszenie przyniesie religia. Może to Bóg tak was doświadcza? Sprawdza waszą wiarę, to czy będziecie przy nim trwali także w tych złych chwilach, a nie tylko szczęśliwych? Tutaj może pojawić się pytanie: „Czy Boga, który zsyła niedolę na niewinną osobę, można nazwać dobrym i sprawiedliwym”? Wydaje się, że odpowiedź autora brzmi „nie”. W końcu nie napisałby przecież takiej prześmiewczej książki, jaką jest „Hiob”. Heinlein krytykuje w niej ideę ślepej wiary, biernego pogodzenia się z losem oraz przeświadczenie, że poza nami jest ktoś inny, kto kieruje naszym życiem. Czy autor całkowicie potępia wiarę i religię? Nie wydaje mi się. Mam wrażenie, że dobrze pasuje tu cytat z „Piramid” Terry’ego Pratchetta: „(...) religia, choć to piękna rzecz, może doprowadzić za daleko” (Prószyński, 2001, str. 34). Może zatem lepiej porzucić ślepą wiarę na rzecz przemyśleń i bardziej trzeźwego spojrzenia na tę kwestię.


Jak wspomniałam często zmieniają się tu okoliczności, miejsca, w których znajduje się główny bohater, jednak autor nie poświęca ich opisom zbyt dużo słów. Bardziej skupia się na postaci Alexandra, jego myślach, reakcjach, uczuciach. Pewnie dlatego książka tak bardzo kojarzy mi się z teatrem. Niejednokrotnie w czasie czytania miałam wrażenie, że siedzę na widowni i patrzę na scenę, gdzie Alex wypowiada pełen emocji monolog albo nieco pompatycznym tonem próbuje nawrócić swą ukochaną czy innych napotkanych ludzi. Choć pewnie jakiś pełen wyobraźni reżyser mógłby z tego zrobić też całkiem widowiskowy film. Na razie nie ma ani filmu, ani sztuki teatralnej, więc pozostaje sięgnąć po książkę. Według mnie naprawdę warto. Może okaże się ona dla was jedynie rozrywką, a może skłoni do głębszych przemyśleń. Kto wie.


Tytuł: Hiob. Komedia Sprawiedliwości
Tytuł oryginalny: Job: A Comedy of Justice
Autor: Robert A. Heinlein
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Wydawnictwo: Rebis
Seria: Wehikuł czasu
Data wydania: czerwiec 2019
Liczba stron: 456
ISBN: 978-83-8062-223-4

poniedziałek, 27 maja 2019

Kwiaty dla Algernona - Daniel Keys

W głowie Charliego Gordona

W kwietniu tego roku wydawnictwo Rebis wystartowało z nową serią "Wehikuł czasu". W jej ramach mają ukazywać się nagradzane, lubiane oraz najbardziej znaczące powieści fantastycznonaukowe. Serię rozpoczęły dwa tytuły: "Koniec dzieciństwa" Artura C. Clarke'a oraz "Kwiaty dla Algernona" Daniela Keysa. Jak na razie przeczytałam tę drugą pozycję i muszę przyznać, że była to niezapomniana lektura. 

Książka opowiada historię trzydziestodwuletniego, upośledzonego umysłowo Charliego Gordona, który poddaje się eksperymentowi mającemu na celu podniesienie poziomu jego inteligencji. Powieść została napisana w formie dziennika, w którym główny bohater spisuje swoje przeżycia, doświadczenia, pojawiające się wspomnienia. Dzięki temu można obserwować jego stopniową zmianę, a przede wszystkim poznać jego myśli i uczucia. 

Zapiski Charliego są jednocześnie fascynujące i poruszające. Fascynująca jest obserwacja jego stopniowego rozwoju, rosnącej inteligencji i samoświadomości. Doskonale widać ją w zmianie stylu pisania, ortografii, gramatyce (brawa dla tłumacza!) oraz w jakości przelewanych na papier treści. Jednak rozwój ten ma też swoje ciemne strony. Wraz ze wzrostem zdolności umysłowych wracają wspomnienia i to często bolesne. Bohater musi stawić czoła swoim uczuciom, które nie nadążają za postępem intelektualnym, zrozumieć je i spróbować dojść do ładu z samym sobą. Jego przemyślenia, przykre doświadczenia, odkrywanie prawdy o bliskich mu ludziach są przekazane w tak empatyczny, obrazowy sposób, że podczas czytania nie sposób nie ulec emocjom.  

W powieści przewija się temat samotności. Charlie, zarówno w postaci upośledzonej, jak i inteligentnej, pragnął towarzystwa ludzi, ich akceptacji i przyjaźni. W wersji inteligentnej ludzie za nim nie przepadali, ponieważ przewyższał ich wiedzą oraz przenikliwością przez co czuli się przy nim gorsi. W wersji upośledzonej ci, którzy nazywali siebie jego przyjaciółmi, tak naprawdę traktowali go jako obiekt do żartów i polepszania sobie samopoczucia. Mimo wszystko w tej swojej pierwotnej postaci był szczęśliwszy. Śmiał się wraz z nimi, bo nie był świadomy, że to jego ułomność jest źródłem ich radości. Z pewnością coś w tym jest - czasem niewiedza, nieświadomość pewnych rzeczy sprawia, że żyje się łatwiej, szczęśliwiej.

Jak można przeczytać w książce "inteligencja to jeden z największych ludzkich darów".  Po przemianie Charlie chłonie wszelką wiedzę i sprawia mu to autentyczną przyjemność. Jednak inteligencja to nie wszystko. Gdy nie ma uczuć, miłości, empatii, normalnych kontaktów międzyludzkich, to człowiek jest ułomny: "inteligencja bez zdolności dawania i brania uczuć prowadzi do umysłowego i emocjonalnego załamania". Jeśli człowiek skupia się jedynie na umyśle, to pozbawia się bardzo ważnej części życia. Nie dotyczy to tylko codzienności. Autor krytykuje naukowców, którzy traktują ludzi przedmiotowo, jak obiekt badań, zamiast widzieć w nich człowieka. 

"Kwiaty dla Algernona" to książka napisana inteligentnie i poruszająco. Świat Charliego pochłania, zmusza do myślenia, a przede wszystkim nie pozwala przejść wobec niego obojętnie. Jeszcze długo po przeczytaniu moje myśli krążyły wokół tej powieści. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć, do czego Was gorąco zachęcam.


Tytuł: Kwiaty dla Algernona
Tytuł oryginału: Flowers for Algernon
Autor: Daniel Keys
Tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
Seria: Wehikuł czasu
Wydawca: Rebis
Data wydania: kwiecień 2019
Liczba stron: 304
ISBN: 978-83-8062-222-7

poniedziałek, 6 maja 2019

Z cyklu: kreatywne robótki

Długi majowy weekend był dla mnie bardzo kreatywnym okresem, co widać we wcześniejszych postach. Na koniec podkładki po raz drugi, ale oczywiście w już w innych klimatach :)




niedziela, 5 maja 2019

Z cyklu: kreatywne robótki

Dzisiaj coś do przechowywania, czyli skrzyneczka oraz duże pudełko (bez problemu zmieszczą się w nim np. dokumenty w formacie A4) :)




poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Z cyklu: kreatywne robótki

Parę dni wolnego, więc można zająć się przyjemnościami, na które w tygodniu brakuje czasu. Tym razem powstał zestaw podkładek w lawendowych klimatach :)











niedziela, 24 marca 2019

Bajka o Rašce i inne reportaże sportowe - Ota Pavel

Sportowiec to też człowiek

Ta niewielka objętościowo książeczka trafiła do mnie jako podarek. Muszę przyznać, że miałam pewne obawy, co do zawartości, bo jednak reportaż sportowy to nie jest gatunek literacki, po który chętnie sięgam. Niepotrzebnie. Okazało się bowiem, że to zbiór interesujących historii o ludziach i sile ich ducha.

Ota Pavel opowiada o czeskich sportowcach, których nazwiska są już dziś być może zapomniane, albo w ogóle nieznane, jeśli ktoś, podobnie jak ja, nie śledzi z zapałem wydarzeń sportowych, a tym bardziej nie interesuje się historią sportu. Jednak nawet takim ignorantom, jak ja, książka powinna się spodobać, ponieważ autor pisze o nich w wyjątkowy sposób. Pokazuje nie tyle zawodników, co zwykłych ludzi, ich wątpliwości, walkę z przeciwnościach losu, a przede wszystkim z samym sobą, ze swoimi słabościami. Widzimy, jak dzięki ciężkiej pracy, wytrwałości i marzeniom osiągają sukcesy. 

Zbiór zawiera dziewięć historii. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale wszystkie napisane ładnym językiem i wypełnione emocjami. Tytułowa "Bajka o Rašce" to opowieść o wielokrotnym mistrzu narciarskim Jiřím Rašce. Jest to nie tylko najbardziej ubaśniowiony tekst w książce, ale też najpiękniejszy. Takie wzbogacenie prawdziwych wydarzeń o elementy stworzone w wyobraźni autora dało w efekcie historię, która wciąga w swój świat; opowieść, z której płynie ciepło i humor. Pokazuje ona też komunistyczną rzeczywistość Czechosłowacji i ówczesne podejście do sportowców. Zresztą ta kwestia poruszana jest prawie we wszystkich reportażach. Najmocniej jest ona zaznaczona w opowieści o kolarzu Janie Veselý "Kiedy ci nie idzie". Nie dziwi jego zgorzknienie, gdy po latach intensywnych treningów, kombinowania skąd wziąć pieniądze na życie i naprawy roweru, po zdobyciu wielu medali, za które nie dostało się ani grosza, okazuje się, że cała ta praca i sukcesy nie mają znaczenia. Bo kiedy przychodzi chwila słabości, kiedy organizm odmawia posłuszeństwa i trzeba przerwać wyścig, Czechosłowacki Związek Sportowy nakłada na człowieka karę i każe zwrócić tytuł Zasłużonego Mistrza Sportowego.

Wyjątkowo dużych emocji dostarczył mi tekst "Wejście na Eiger" - historia pierwszego czechosłowackiego wejścia zespołu Radovan Kuchař i Zdeno Zibrínu na najbardziej wysunięty na wschód szczyt Alp Berneńskich. Pavel opisał to wydarzenie niezwykle plastycznie, dzięki czemu z łatwością wczułam się w ich sytuację. Spadające kamienie, nocowanie w szczelinach skalnych, chwile zwątpienia i strachu, potoki wody uniemożliwiające wspinaczkę, a za chwilę lód, w który hak za nic nie chce się wbić. Niesamowite, ileż to potrzeba wewnętrznej siły, zapału, ale i pewnie natury ryzykanta, żeby podjąć się takiego ciężkiego, niebezpiecznego wyzwania. Naprawdę podziwiam. 

Drugim pod względem długości tekstem po "Bajce.." jest opowieść o Emilu Zátopku - biegaczu, którego świat sportowy nazywał Czeską Lokomotywą. "O tym, jak pobiegł Zátopek" opowiada o jego młodości, o tym, jak zaczęła się jego miłość do biegania, niezwykłej pracowitości i nowatorskich metodach treningu. Poznamy też historię sławetnego występu na igrzyskach olimpijskich w roku 1952, kiedy to wystartował w trzech konkurencjach: w biegach na 5000 metrów, na 10.000 metrów oraz w biegu maratońskim i po każdej z nich stanął na najwyższym stopniu podium. W swoich czasach zdobył wszystko, co było do zdobycia, pobił wszelkie ówczesne rekordy: olimpijskie i świata. Do tego był serdeczny, otwarty i porozumiewał się w siedmiu językach. Niezwykła postać.

Zdecydowanie warto zaznajomić się z tym nietypowym zbiorem reportaży sportowych. Daje on możliwość poznania ciekawych ludzi, ale też pokazuje, że sukces wymaga pracy oraz wytrwałości. Ten wniosek jest o wiele bardziej uniwersalny i pozaczasowy. Bo nie jest tak tylko w sporcie. To dotyczy każdej dziedziny. Jeśli chce się być w czymś naprawdę dobrym, to trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Nie wystarczy jedynie położyć się i marzyć. Trzeba każdego pracować, żeby te marzenia się spełniły. Inspirująca lektura.



Tytuł: Bajka o Rašce i inne reportaże sportowe
Tytuł oryginału: Pohádka o Raškovi
Autor: Ota Pavel
Tłumaczenie: Justyna Wodzisławska
Seria: Stehlík
Wydawca: Dowody na istnienie
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 160
ISBN: 978-83-943118-5-8

niedziela, 24 lutego 2019

W ciemność - Anna Bolavá

Droga do unicestwienia

Anna Bolavá (właśc. Bohumila Adamová) zaczynała jako poetka. "W ciemność" to jej debiut prozatorski, który w Czechach nie tylko został zauważony, ale zdobył także nagrodę Magnesia Litera w kategorii Proza. Mój kontakt z tą książką nie był łatwy. Autorce udało się wzbudzić we mnie szereg emocji, które sprawiały, że powieść porzucałam, by za jakiś czas znów do niej wracać, dając się wciągnąć w mroczny, ciężki, niepokojący, destrukcyjny nastrój wypełniający jej kartki. 

"W ciemność" to historia Anny Bartákovej, kobiety w średnim wieku, której rytm życia wyznaczają cowtorkowe wizyty w skupie ziół. Jest ona nie tylko bohaterką powieści, ale i narratorką. To jej oczami obserwujemy świat i to ona decyduje, co nam pokazać. Ma to swoje minusy - nie wiemy, co doprowadziło ją do sytuacji, w której się teraz znajduje, czemu jest taka, nie znamy jej przeszłości. Możemy jedynie snuć przypuszczenia na podstawie strzępów informacji, które nam przekazuje, ale nigdy nie będzie to pełny obraz. W sumie to tak, jak w życiu - też niejednokrotnie oceniamy innych nie znając motywów, jakimi się kierują, czy np. przykrych doświadczeń życiowych, które mogły wpłynąć na ich podejście do ludzi.

Jaka zatem jest Anna? Poznajemy kobietę samotną, unikającą ludzi, schorowaną, która poświęciła swoje życie zbieraniu ziół. Jak mówi o sobie: "Niczego innego już w życiu nie pragnę. Tylko żeby udał się kolejny dzień i żeby wtorek przyszedł jak najszybciej. Żeby tak bardzo nie bolało, a do skupu trafił jeszcze jeden pełny, przewiązany sznurkiem worek". W miarę czytania okazuje się, że pasja do ziół przeradza się coraz bardziej w obsesję, a jednocześnie jest formą ucieczki od rzeczywistości i przeszłości. Zioła obecne były w jej życiu od dziecka (zbieraczką ziół była jej ukochana babcia), ale kiedyś żyła bliżej ludzi - spędzała czas ze swoimi kuzynkami, skończyła studia, tłumaczyła książki, miała męża. Czemu to wszystko porzuciła? Czy tak bardzo została zraniona? Teść zatruwał jej życie? Nie mogła spełnić się w macierzyństwie? Miała dosyć zabiegania, pędzącego do przodu świata? Pragnęła spokoju i wolności, życia bliżej natury? Jak wspomniałam, motywów można się tylko domyślać. Jedyne, co jest pewne, to obserwowany przez czytelnika stopniowy rozpad duszy, ciała i umysłu bohaterki. Anna zapada się w ciemność. Stopniowo zamyka się we własnym świecie wypełnionym zapachem roślin i szelestem suszonych ziół. Nie są ważne potrzeby ciała, zdrowie, czy inni ludzie. Najważniejsze staje się zebranie pełnego worka drogocennych liści czy kwiatów, bez względu na koszty. Rzeczywistość się zaciera, umysł zaczyna płatać figle. Momentami (głównie w drugiej połowie książki) trudno było zorientować się, czy to co się dzieje jest naprawdę, czy może to już wytwór umysłu Anny.  

Bolavá stworzyła bohaterkę, która nie wzbudza specjalnej sympatii, raczej niechęć i niezrozumienie. Może ze względu na to, że decyzja Anny o odsunięciu się od świata była świadoma. Nie chce pomocy z własnego wyboru. Są jednak również fragmenty, kiedy bardziej odkrywa siebie - swój ból, tęsknotę, samotność, niemożność odnalezienia się we współczesnym świecie - wtedy trudno poczuć coś innego niż współczucie. Ma się wówczas wrażenie, że ta jej nieprzyjemna natura to forma zbroi, która ma chronić jej wrażliwe wnętrze. Wniosek nasuwa się jeden: tak naprawdę to my sami potrafimy być swoimi najgorszymi wrogami, nie potrzebujemy nikogo do pomocy. Wkraczamy na drogę, być może nie zawsze świadomie, prowadzącą prosto ku autodestrukcji.

Jest to książka, w której panuje porządek chronologiczny (poznajemy zielarkę dzień po dniu), choć jednocześnie pełno tu niedopowiedzeń oraz niejasności. Język jest rzeczowy, niezbyt poetycki, równocześnie nie brakuje emocji. "W ciemność" to przede wszystkim opowieść o wyobcowaniu, destrukcji ciała i duszy, ale także o naturze, jej rytmie, pięknie i miłości do niej. W tle historii Anny poznać można też małe, czeskie miasteczko z ludźmi, którzy wszystko o sobie wiedzą, obmawiają i wyśmiewają, jeśli ktoś się od nich różni. Pojawiają się też inne postaci, chociażby kuzynki głównej bohaterki, i żadna z nich również nie wydaje się mieć specjalnie udanego życia. Nie jest to lekka lektura, ale też nie pozwala o sobie tak szybko zapomnieć.


Tytuł: W ciemność
Tytuł oryginału: Do tmy 
Autor: Anna Bolavá
Tłumaczenie: Agata Wróbel
Seria: Czeskie Klimaty
Wydawca: Książkowe Klimaty
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 300
ISBN: 978-83-65595-57-7