wtorek, 29 grudnia 2020

Rada egipska - Leonardo Sciascia

Świat sycylijskiej szlachty

Grudzień okazał się dla mnie miesiącem nowych odkryć - nie tylko smaków czy miejsc, ale i takich literackich. Trafiłam na nowe Wydawnictwo Próby, które wraz z Wydawnictwem Austeria wydało "Radę egipską", powieść nieżyjącego już sycylijskiego pisarza i publicysty Leonarda Sciascii. Książka stanowi interesującą mieszankę faktów historycznych oraz inwencji twórczej autora. Akcja rozgrywa się pod koniec XVIII wieku w Palermo, jednak zjawiska w niej krytykowane są aktualne i dziś.

Sciascia opiera swą opowieść na prawdziwej historii osiemnastowiecznego oszustwa, którego dopuścił się maltański mnich Giuseppe Vella. Nasz bohater bierze arabski manuskrypt opowiadający o losach Mahometa i przekształca go w dokument przedstawiający historię muzułmanów na Sycylii. Czemu to robi? Jego motywacja jest bardzo prosta - "...z lęku przed utratą świeżo zakosztowanych uciech, z wrodzonego skąpstwa, z mrocznej pogardy dla bliźnich...". Pragnie prestiżu, pieniędzy, dobrego jedzenia. Trzeba jednak przyznać, że przykłada się do swojej pracy. Studiuje dokumenty, uczy się, rozwija, staje się prawdziwym fałszerzem, twórcą. Z oszusta staje się pisarzem pragnącym uznania dla jego umiejętności literackich oraz stworzonego przez niego wielkiego dzieła.

W opozycji do Velli mamy postać adwokata, intelektualisty i patrioty Francesca Di Blasi. Planuje on spisek mający na celu przekształcenie Sycylii w republikę (dla niego był to ustrój idealny). To osoba, która nie udaje, jest wierna sobie oraz swoim ideałom. Do samego końca wierzy w przyszłą zmianę, w której wszyscy ludzie są sobie równi, w życie pozbawione przemocy i tortur. Muszę przyznać, że ostatnia część poświęcona Di Blasi naprawdę porusza.

Mamy zatem z jednej strony manipulatora, który działa dla własnej wygody, a z drugiej - idealistę, pragnącego ulepszyć świat. Te dwie, tak różne postaci, ich odmienne postawy i działania bezlitośnie odsłaniają mierność sycylijskiej szlachty. Szczególnie w dialogach widać ich chciwość, ignorancję, małostkowość, tchórzostwo. Chcą tylko jednego - zachować swoje przywileje. Nie dopuszczą do jakichkolwiek zmian, które mogłyby nawet w minimalnym stopniu wpłynąć na ich obecny status.

Przedstawiony w książce obraz ludzkości nie napawa optymizmem. Jest też niestety uniwersalny, prawdziwy niezależnie od czasu historycznego. Co ważne, Sciascia odmalował go w sposób umiejętny, sugestywny oraz interesujący. "Rada egipska" nie należy może do powieści lekkich, ale z pewnością warto się z nią zapoznać.


Tytuł: Rada egipska
Tytuł oryginału: Il consiglio d'Egitto
Autor: Leonardo Sciascia
Tłumaczenie: Halina Kralowa
Wydawca: Próby i Austeria
Rok wydania: listopad 2020
Liczba stron: 196
ISBN: 978-83-959036-0-1

niedziela, 15 listopada 2020

Włochy. Mozaika kultur - Karolina Golemo, Agnieszka Małek

Wielokulturowe Włochy

Jeśli zastanawiam się nad zróżnicowaniem Włoch, pierwszą myślą jaka przychodzi mi do głowy jest podział na część północną i południową. Na dwa światy różniące się ekonomicznie, językowo i mentalnie. Autorki tej książki uświadomiły mi, że Włosi od wieków dzielą się na znacznie więcej grup, co pokazuje ogromna ilość dialektów czy lokalnych tradycji.
 
W niniejszej publikacji czytelnik ma okazję przyjrzeć się historii Włoch, konsekwencjom zjednoczenia kraju, ale też spojrzeć na kwestię różnorodności kulturowej z perspektywy współczesnej. Szczególną uwagę autorki poświęcają regionom o statusie specjalnym, czyli takim, które leżą na granicy Włoch z innymi państwami (Trydent-Górna Adyga, Dolina Aosty i Friuli-Wenecja Julijska), albo cechuje je wyspiarskość, jak to ma miejsce w przypadku Sycylii i Sardynii.

Trzeba przyznać, że można tu znaleźć naprawdę wiele ciekawych informacji. Widać, że autorki bardzo dogłębnie zbadały temat wielokulturowości Włoch. Muszę jednak zaznaczyć, że jest to raczej książka naukowa niż popularnonaukowa. Ze względu na zawartość i sposób przekazania informacji może być zatem bardziej wciągająca dla badaczy kultury, socjologów, studentów. Osobiście nie mieszczę się w żadnej z tych kategorii, a jednak nawet i ja wyciągnęłam z tej pozycji coś dla siebie. Jeśli zatem chcielibyście dowiedzieć się czegoś o tym kraju, lepiej go poznać, zrozumieć, zachęcam do przeczytania tej książki. Z pewnością również i Wy znajdziecie w niej coś, co Was zainteresuje.


Tytuł: Włochy. Mozaika kultur
Autor: Karolina Golemo, Agnieszka Małek
Wydawca: Księgarnia Uniwersytecka
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 303
ISBN: 978-83-8138-045-4

wtorek, 27 października 2020

Tarnowskie Góry fantastycznie 2 - Antologia

Drugie spotkanie z Tarnowskimi Górami

Zaledwie rok temu, choć mam wrażenie jakby to było w zupełnie innym świecie, na rynku pojawiła się antologia "Tarnowskie Góry fantastycznie", będąca wyrazem fascynacji tytułowym miastem. Jedenastu pisarzy zabrało mnie w podróż do Tarnowskich Gór, ukazując mi jego niecodzienne, czasem wręcz magiczne oblicze. Do dziś pamiętam krwiożerczego chomika, mężczyznę, który zmienił się w kota, zawirowania czasowe, pracownika ratusza i jego moc "znikania" czy biedną rodzinę, której życie odmienia anioł i srebrne monety. To był naprawdę interesujący zbiór opowiadań. We wrześniu 2020 pojawił się drugi tom powyższej antologii. Po raz kolejny miałam okazję przenieść się oczami wyobraźni do Tarnowskich Gór. Czy było to równie udane i niezapomniane spotkanie?

W pierwszym tomie w większości przypadków nawiązania do Tarnowskich Gór były subtelne. Miasto pełniło głównie rolę miejsca akcji. Podobnie jest też w drugiej odsłonie antologii, choć są również opowiadania inspirowane historią Tarnowskich Gór, jak chociażby "Srebro" Marty Kładź-Kocot. Znajdzie się również historię opowiedzianą po śląsku. Muszę powiedzieć, że czytanie "Podciepanego" Marcina Melona było dla mnie, nie-Ślązaczki, sporym wyzwaniem. Natomiast jeśli chodzi o zakres gatunkowy, to jest on naprawdę szeroki. Są tu teksty fantasy, sf, opowieści obyczajowe i takie z dreszczykiem. Jest przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość. Do wyboru, do koloru. Każdy znajdzie coś dla siebie. 

Moje serce podbił tekst "LOS Tarnowskie Góry" Anny Hrycyszyn. To przygodowa opowieść o smoczym jaju, napisana z niesamowitą swobodą, humorem oraz pomysłem. Historia wciąga od samego początku i utrzymuje zainteresowanie czytelnika aż do końca. Z prawdziwym żalem pożegnałam się z jej bohaterami. Niezwykle sympatyczne i pozytywne opowiadanie, coś tak na przekór obecnym czasom. Naprawdę dobrze się przy nim bawiłam i odpoczęłam po nieco cięższych nastrojach wcześniejszych opowiadań.

No właśnie, nastrój... Większość opowiadań jest dobrze napisana i całkiem interesująca. Jednak pewnym zarzutem z mojej strony może być poziom ponurości niniejszej antologii. W moim odczuciu spora część tekstów oscyluje w dosyć przygnębiających i mrocznych klimatach. Kiedy dookoła jest teraz tak, jak jest, to człowiek chętnie przeczytałby coś mającego w sobie więcej światła. Przynajmniej takie jest moje subiektywne odczucie. Wydaje mi się, że pierwszy tom pod względem natężenia emocji ciemniejszych i jaśniejszych był nieco bardziej zrównoważony.

Jak już wspomniałam, mój osobisty numer jeden to "LOT...", ten tekst na pewno zostanie w mej pamięci na dłużej (po cichu przyznam się, że ta smocza historia pojawiła się potem też w moim śnie). A co z numerem dwa i trzy? W przypadku pierwszego tomu wybór był dla mnie bardziej oczywisty. Przyznam, że teraz trudno mi się zdecydować na dalsze stopniowanie. Wybrać teksty wyraźniejsze od innych, te które bardziej by mną zawładnęły niż inne. Paweł Matuszek w swoim tekście "Ku światłu śniące się życie" ciekawie poprowadził historię o niespodziewanym spadku. "Królowa Dramy" Aleksandry Zielińskiej przygniata zawartym w opowieści ładunkiem emocjonalnym. W "Sprzedawcach aniołów" Michał Cetnarowski przenosi nas w przyszłość, w której mamy interesujące rozważania nad androidami - nad ich pozycją w świecie oraz nad ich prawami. Jakub Bielawski swoimi "Drzewami" wzbudził we mnie nieprzyjemne ciarki. Mogłabym jeszcze dalej wymieniać, ale po co? Nie ma to większego sensu. Nie potrafię wybrać pełnego podium. Najlepiej będzie jak sami przeczytacie antologię i wybierzecie swoją najlepszą trójkę, do czego Was gorąco zachęcam.


Tytuł: Tarnowskie Góry fantastycznie 2 
Autorzy: Agnieszka Hałas, Michał Studniarek, Paweł Matuszek, Bernadeta Prandzioch, Grzegorz Janusz, Jakub Bielawski, Tadeusz Oszubski, Marta Kładź-Kocot, Marcin Melon, Romuald Pawlak, Michał Cetnarowski, Aleksandra Zielińska, Sławomir Nieściur, Anna Hrycyszyn 
Wydawnictwo: Almaz
Data wydania: wrzesień 2020
Liczba stron: 396
ISBN: 978-83-937336-4-4

niedziela, 4 października 2020

Powiedział mi wróżbita - Tiziano Terzani

 


Wędrując bliżej ziemi


"Życie pełne jest sposobności, problem jednak polega na tym, aby je rozpoznać, a to wcale nie jest takie łatwe". Takimi słowami Terzani rozpoczyna swoją książkę. Zgadzacie się z nim? Ja tak, szczególnie w drugiej części zdania, dotyczącej kłopotów z rozpoznaniem pojawiającej się możliwości. Czasem przytrafia się sytuacja, która wywołuje w nas zbyt wiele emocji, bólu, albo wręcz odwrotnie - wydaje się zupełnie nieistotna, by potraktować ją jako sposobność, która może coś zmienić w naszym życiu czy je wzbogacić. A niekiedy po prostu brakuje odwagi do podjęcia konkretnej decyzji. W każdym razie na swoim przykładzie autor pokazuje, że jeśli jednak uda się dostrzec tę okazję, to mamy szansę na rozwój i przeżycie całkiem nowych doświadczeń.

Sposobność autora przybrała formę przepowiedni: "Strzeż się! Istnieje wielkie ryzyko, że umrzesz w roku 1993. Dlatego nie wolno ci w tym roku latać. Ani razu!". Wróżbita wypowiedział te słowa wiosną 1976 roku, więc ta niepokojąca przyszłość wydawała się bardzo odległa. Tym bardziej dla osoby, która ma sceptyczne podejście do świata paranormalnego i nie traktuje poważnie informacji o spełniających się przepowiedniach. Jednak umysł ma w sobie coś takiego, że zapamiętuje słowa, które nas dotyczą; zwłaszcza, jeśli mogę one mieć wpływ na nasze życie. Siedzą sobie gdzieś przyczajone w głowie, a kiedy przychodzi odpowiednia chwila wychodzą na powierzchnię. I tak było w przypadku dziennikarza. Kiedy rok 1992 zbliżał się ku końcowi powróciła myśl o starej przepowiedni i pojawiło się pytanie: "I co teraz? Uwierzyć w nią czy zlekceważyć?". Terzani w tej wróżbie rozpoznał możliwość. Szansę na zmianę rytmu swoich dni, spojrzenia na świat, na bliższe przyjrzenie się ludziom poznanym w podróży i uważniejszą obserwację krajobrazów. 

Dla autora ten rok był prawdziwym błogosławieństwem. Podróżując pieszo, łodziami, statkami, samochodami, autobusami, pociągami na nowo poczuł smak życia. Odwiedził Tajlandię, Kambodżę, Chiny, Mongolię, Indonezję czy chociażby Singapur. Każde miejsce było inspiracją do przemyśleń, wspomnień, odkrycia na nowo tej egzotycznej dla nas kultury, opowiedzenia dawnej historii, a także przekazania bieżących wydarzeń. Jednocześnie pewnym rytuałem stało się poszukiwanie najlepszych miejscowych wróżbitów, proroków czy szamanów. Zaczął się interesować tym, jak ludzie podchodzą do świata sugestii, gdzie szukają porad i czy mimo rozwoju jaki przeżywa Azja, stare wierzenia i zabobony wciąż mają się dobrze.

"Powiedział mi wróżbita" to po części świetny reportaż napisany przez uważnego obserwatora rzeczywistości, a po części opowieść lądowego podróżnika, który przelewa na papier swoje osobiste przemyślenia, refleksje i subiektywne odczucia dotyczące zmieniającego się świata, jak chociażby te dotyczące nowoczesności, konsumpcjonizmu, materializmu. Tiziano Terzani, niezależnie od tego jaką rolę przybiera, reportera czy podróżnika, snuje swą historię niespiesznie, z namysłem, w taki sposób, że człowiek (a przynajmniej ja) ma chęć wraz z nim zatrzymać się i oddać przemyśleniom. Była to dla mnie bardzo przyjemna podróż. Interesująca, refleksyjna, w pewnym stopniu również inspirująca. To moje pierwsze spotkanie z autorem, ale zdecydowanie nie ostatnie.


Tytuł: Powiedział mi wróżbita
Tytuł oryginału: Un indovino mi disse
Autor: Tiziano Terzani
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 376
ISBN: 978-83-8116-078-0

niedziela, 30 sierpnia 2020

Języczni. Co język robi naszej głowie - Jagoda Ratajczak

Mówiąc językami
 
Język jest wszędzie. To za jego pomocą komunikujmy się z otoczeniem, nawiązujemy nowe znajomości, formujemy myśli. Używamy go do poznawania świata oraz zdobywania wiedzy. Większość z nas ma także większe lub mniejsze doświadczenie z nauką języków obcych. Czy jednak zastanawiamy się w ogóle nad jego fenomenem, rolą? Nad tym, jaki wywiera wpływ na nasze życie? Pomijając może językoznawców albo tłumaczy, większości z nas przyzna, że nie jest to temat, który pochłania nasze myśli. Jagoda Ratajczak podjęła próbę zainteresowania nas tym zagadnieniem. 
 
"Języczni" to zbiór tekstów poświęconych językowi, a dokładniej znajomości języków obcych. Każdy z nich stanowi swoistą mieszankę, w której prezentowane są badania naukowe, przykłady z życia, zabawne niekiedy anegdoty oraz ciekawe metafory. Dzięki temu warstwa naukowa nie przytłacza, a całość czyta się lekko i szybko. Dodatkową zaletą jest fakt, że książka została napisana ładnym, plastycznym stylem.

Autorka przygląda się definicji dwujęzyczności - jak to było z nią kiedyś, jak jest teraz i jak wiele dylematów wiąże się z definiowaniem języka. Zastanawia się nad kryterium oceny biegłej znajomości języka obcego. Czy osoba dwujęzyczna to taka, która w głowie ma cały słownik? Raczej nie, bardziej logiczne wydaje się to, że biegłość ta zawiera w sobie znacznie szersze spektrum umiejętności. Ratajczak opowiada też o związkach emocji z językiem. Czy w języku ojczystym łatwiej nam je wyrażać? Czy mówiąc w innym języku stajemy się inni? A może dwujęzyczność sprzyja pozbyciu się zahamowań? Czy pojęcia emocjonalne są uniwersalne czy może tylko do pewnego stopnia? Pisze o języku i kulturze. Zwraca uwagę na to, iż niektóre słowa mogą być przetłumaczalne językowo, ale nie kulturowo.

Nie zabrakło również zagadnień związanych z nauką języka obcego. Czy nauka kolejnego języka nie namiesza w głowie? Czy można na zawołanie wyłączyć jeden język, by łatwiej przyswajać sobie ten nowy? A jak wygląda sprawa z motywacją? Czy można wzbudzić w sobie chęć nauki języka obcego, jeśli wcześniej się jej nie odczuwało? Czy native speaker to faktycznie taki dobry wzór? W końcu każdy z nas jest native speakerem jakiegoś języka; my - dla przykładu - języka polskiego. Czy zatem każda z brzegu osoba mogłaby uczyć obcokrajowca naszego języka? Oczywiście, że nie. Nie każdy przecież mówi piękną polszczyzną czy ma w jednym palcu zasady polskiej gramatyki.

Książka "Języczni" z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Osoby obeznane z tematem raczej nie znajdą tutaj nic odkrywczego. Rozczarowani mogą być też ci, którzy szukają gotowych przepisów na sukces w zgłębianiu języków obcych, albo ci, którzy patrząc na podtytuł będą, przykładowo, szukać informacji o relacji między nauką języka a funkcjonowaniem mózgu. Dla mnie lektura była interesująca. Jedne informacje były dla mnie znane, ale parę rzeczy sobie uświadomiłam, albo spojrzałam na nie z innej perspektywy. Podczas czytania wyczuwa się, że autorka jest zafascynowana omawianym tematem. Ma się wrażenie, jakby z książki płynęła jakaś pozytywna energia zachęcająca do ciekawości świata, języka, poszerzania horyzontów, bo na to nigdy nie jest za późno. Według mnie to ogromna zaleta tej książki.



Tytuł: Języczni. Co język robi naszej głowie
Autor: Jagoda Ratajczak
Wydawnictwo: Karakter
Data wydania: kwiecień 2020
Liczba stron: 208
ISBN: 978-83-66147-32-4

sobota, 29 sierpnia 2020

Z cyklu: kreatywne robótki

Bohaterem dzisiejszego dnia jest skrzyneczka. Jej wymiary to 27x17x12 cm. Jest zatem nieduża, ale doskonale nada się, dla przykładu, by umieścić w niej doniczki z ziołami czy owoce. Zresztą każdy z pewnością znalazłby dla takiego kwiatowego pojemnika swoje własne zastosowanie, prawda?



wtorek, 14 stycznia 2020

Wszyscy jesteśmy cyborgami - Michał R. Wiśniewski

Dzieje internetu

Tekst powstał w ramach współpracy z Szortal.

Chcesz znaleźć jakąś informację? Dowiedzieć się o nowych odkryciach? Nic prostszego. Odpalasz laptop/tablet/smartfon i już śmigasz w nieograniczonych pokładach wiedzy (co prawda czasem można mieć wątpliwości co do jej jakości, ale to już inna kwestia). Masz ochotę obejrzeć serial? Posłuchać muzyki? Poznać kogoś z drugiego końca świata? A może chcesz zrobić przelew albo kupić coś bez wychodzenia z domu? Ciach, mach, zrobione! W dzisiejszych czasach internet wydaje się być czymś naturalnym i niezbędnym. Trudno sobie wyobrazić (albo przypomnieć w przypadku starszego pokolenia), że kiedyś go nie było. A jednak. To nie jest medium, które powstało z dnia na dzień. Ten znany nam dziś internet powstawał stopniowo, ewoluował w wielką sieć, w której tkwimy wszyscy. Jak do tego doszło? O tym właśnie opowiada książka „Wszyscy jesteśmy cyborgami”.

Podtytuł niniejszej pozycji brzmi: „Jak internet zmienił Polskę”. Jak zatem się domyślacie, Michał R. Wiśniewski snuje opowieść o tym wszechobecnym medium z perspektywy bliskiej każdemu z nas, z naszego, że tak się wyrażę „podwórka”. Ale nie tylko. Można również powiedzieć, że jest to sentymentalna podróż w przeszłość samego autora. Mamy tu wiele osobistych elementów – relacji, odczuć i przemyśleń osoby, która bacznie obserwowała rozwój internetu od samego początku jego istnienia. Dla mnie to plus. Dzięki temu historia nabrała życia i autentyczności. Przestała być jedynie suchym opisem zjawisk.

Książka zaczyna się od wspomnień o telewizji – tym pierwszym oknie na świat i potrzebie interakcji, w wyniku której pojawiły się np. pomysły telefonów do studia czy głosowania SMS-owe. Kiedy pojawił się internet, okazało się, że jest tam wszystko, co do tej pory oferowała telewizja: informacja, kultura, rozrywka, sport, a nawet więcej, bo „internet jest przede wszystkim siecią społeczną” (s. 24). Przeczytać zatem można o blogowaniu, memach, hejtach, youtuberach czy Facebooku. O początkowej anonimowości, której bardzo łatwo się pozbyliśmy oraz o doxxingu. O dzieciach w sieci, które niejednokrotnie trafiają do niej jeszcze w niemowlęctwie (tzw. sharenting), a także o seniorach, miłości z internetu, mniejszościach i wielu innych zjawiskach.

Czy można powiedzieć, że internet jest jednoznacznie zły lub dobry? Oczywiście, że nie: „Sieć podzieliła się na bańki, nie zawsze hermetyczne, ale wpływające na rzeczywistość. [...] Nie zniósł też (internet) podziałów klasowych, wiekowych i płciowych” (s. 19). Nie brakuje w nim rasistów, nienawiści, nietolerancji, płytkich relacji. Ale to tylko jedna strona medalu. Internet przyniósł też wiele korzyści, jak chociażby dostęp do informacji, muzyki, seriali czy książek. Ułatwia poruszanie się w mieście czy zakupy bez stania w kolejkach. Nie zastąpi rozmów i spotkań na żywo, ale gdy nie ma takiej możliwości, bo np. rodzina mieszka daleko, to zawsze można zobaczyć się chociaż online. Są zatem plusy i minusy. A jak będzie w przyszłości? Może jednak internet kiedyś prawdziwie nas zjednoczy? Sprawi, że świat stanie się lepszy? Kto wie? Na razie jedyne, co można zrobić, to korzystać z niego z większym rozsądkiem i świadomością. 

„Wszyscy jesteśmy cyborgami” naprawdę dobrze mi się czytało. Dowiedziałam się też paru ciekawych rzeczy. Trzeba przyznać, że Michał R. Wiśniewski nie tylko bardzo dobrze zna się na temacie, ale również jest to dla niego zagadnienie fascynujące. Dla starszych czytelników, podobnie jak dla autora, może to być taka nieco sentymentalna lektura, a dla młodszych – swego rodzaju kompendium o dziejach internetu i naszej w nim bytności. 



Tytuł: Wszyscy jesteśmy cyborgami. Jak internet zmienił Polskę
Autor: Michał R. Wiśniewski
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: październik 2019
Liczba stron: 248
ISBN: 978-83-8049-938-6