Ogniste szepty
Tekst ukazał się pierwotnie na portalu Szortal.
Nie
zawsze zauważam moje miasto. Gdzieś się śpiesząca, pochłonięta myślami
przemykam przez nie szybko nie zwracając uwagi na otaczającą mnie
rzeczywistość. Są jednak też takie dni, kiedy czuję się, jakbym trafiła
do innego świata. Widzę uśmiechniętych ludzi, pięknie odnowione
kamienice, dostrzegam blask zachodzącego słońca odbijający się w mokrych
nawierzchniach, albo promienie słońca przebijające się przez szerokie
korony drzew w pełnym zieleni parku, tworzące atmosferę niemalże z
bajki. Czy w czasie tych chwil zadziałała na mnie magia miasta,
zmuszając mnie, bym spojrzała na nie innym okiem? Kto wie? W każdym
razie, nie mam nic przeciwko takiemu pozytywnemu wpływowi. Nie zawsze
jednak jest tak pięknie. Wiele może o tym powiedzieć Herbert, warszawski
mag, który nie raz już się przekonał, że magia ma również swe ciemne
oblicze.
Herbert Kruk nie może narzekać na nudę. Udało mu się
wreszcie uzyskać zgodę na audiencję u Złotej Kaczki. Zanim do niej
dojdzie, mag spędzi parę dni na zorganizowanym przez nią balu. Pobyt na
dworze Złotej Pani zaowocuje nie tylko nowymi znajomościami, pełnymi
emocji wydarzeniami, ale i nowym zleceniem. Musi dowiedzieć się, czemu
giną pracujący dla królowej Bezsenni. Jednak to nie jest jedyny problem,
z jakim będzie musiał zmierzyć się Herbert. W mieście coraz częściej
wybuchają nietypowe pożary. Co ciekawe, łączą się one z młodą blogerką,
która w snach widzi ludzi umierających w płomieniach.
Trzeba
przyznać, że wiele się tu dzieje. Prowadzonych jest równocześnie kilka
wątków, nie tylko te dotyczące Bezsennych czy pożarów, ale także temat
osobisty, związany z uwięzioną w krysztale matką Herberta. Mimo tej
wielowątkowości nie czuć zagubienia, akcja jest wartka i wzbudza
zainteresowanie od początku do samego końca. W tej części zwraca uwagę
mniejsza ilość herbertowej magii, choć istot magicznych nie brakuje, nie
tylko tych z legend polskich, ale i rosyjskich. Bliżej można poznać
niezwykły dwór Złotej Pani, czy też przyjrzeć się pojedynkowi umysłów.
Wraz z głównym bohaterem czytelnik doświadcza wielu emocji i napięcia.
Mocną
stroną powieści są jej bohaterowie. Wyjątek stanowi główny czarny
charakter, tajemniczy Szept, który wypada dosyć blado i mało
przekonywająco. Za to sam Herbert i jego przyjaciele nieodmiennie
wzbudzają sympatię. Oprócz znanego już Zezela i Anny, pojawia się
hedonista Tobiasz oraz niepokorna Tycjana, która wzbudziła we mnie
najwięcej emocji i której losem naprawdę się przejęłam. Można teraz
zastanowić się, czy ten brak przeciwwagi w postaci wyrazistego
antagonisty nie sprawia, że jest zbyt słodko i łatwo? Zdecydowanie nie.
Te pozytywne postacie wiele razy znajdują się w trudnych sytuacjach i
nie walczą tylko z jednym wrogiem. Niejednokrotnie muszą stawić czoło
własnym demonom, poskromić ciemną stronę swej natury. Są przykładem na
to, że mimo wielu przeszkód (tych zewnętrznych, jak i wewnętrznych), z
pomocą przyjaciół można je pokonać i znaleźć chwile radości w tym
zwariowanym świecie.
Jeśli przyjrzeć się wszystkim trzem tomom,
to zauważyć można pewien rozwój. Tak jest przynajmniej w moim odczuciu.
Cykl dostarcza dobrej i lekkiej zabawy - nie brakuje dynamicznej akcji,
humoru, nietypowej magii, czy ciekawych scen i pomysłów. Równocześnie, z
tomu na tom, wydaje się, jakby autor coraz więcej miejsca poświęcał
psychologii bohaterów. Szczególnie dobrze widać to na przykładzie
Herberta, który nie jest tylko sympatycznym, bohaterskim magiem, ale
pełną emocji postacią z krwi i kości. Sytuacje, których doświadcza,
pokazują, że ma również swoje słabości, ciemne strony charakteru i
potrafi być bezwzględny. Mnie taka ewolucja się podoba, ponieważ dostaje
coś więcej niż tylko dobrą przygodówkę. Czekam zatem na kolejny tom, a
Was zachęcam do sięgnięcia po "Bezsennych", jeśli oczywiście jeszcze
tego nie zrobiliście.
Tytuł: Bezsenni
Autor: Marcin Jamiołkowski
Wydawca: Genius Creations
Data wydania: czerwiec 2016
Liczba stron: 306 (razem z reklamami)
ISBN: 978-83-7995-051-5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz