środa, 31 lipca 2019

Hiob. Komedia sprawiedliwości - Robert A. Heinlein

Pytanie o sens cierpienia

Recenzja powstała przy współpracy z Szortalem.

Niedawno wydawnictwo Rebis wystartowało z nową serią „Wehikuł czasu”. Jedną z pierwszych książek, która ukazała się w jej ramach, były „Kwiaty dla Algernona” Daniela Keyesa. Miałam okazję ją przeczytać i z całego serca polecam. Jest pełna emocji, skłaniająca do myślenia, poruszająca i znakomicie napisana (doskonale ukazana ewolucja języka). Muszę przyznać, że po takim świetnym początku z lekką obawą sięgnęłam po najnowszą powieść z tej serii. Choć „Kwiaty…” pozostały moim faworytem, to jednak „Hiob. Komedia sprawiedliwości” nie przyniósł rozczarowania.


Zwyczajowo powinnam zacząć od wprowadzenia do fabuły, jednak w tym przypadku nie ma to specjalnie sensu. Każdy zna historię biblijnego Hioba, więc biorąc książkę do ręki, można domyślić się, o co ogólnie w niej chodzi. Nowy Hiob, Alexander Hergensheimer staje się ofiarą zakładu między Bogiem a Szatanem. Jego życie w jednej chwili zostaje wywrócone do góry nogami. Traci wszystko – majątek, nazwisko, a z upływem czasu jest jeszcze gorzej. Jak widzicie, inny czas, inna rzeczywistość, ale historia ta sama.


Opowieść Alexandra brzmi bardziej swojsko, nie tylko ze względu na język i bliższy nam czas akcji, ale i wprowadzenie elementów znanych z książek fantastycznych. Z kolei wciąż zmieniające się okoliczności przyrody oraz sytuacje, z którymi musi zmierzyć się główny bohater, przywodzą na myśl powieść przygodową (choć raczej przygodę z tych tragicznych, jeśli spojrzeć z perspektywy Alexa). Jeśli dołoży się do tego akcenty żartobliwe, a nawet satyryczne, szczyptę surrealizmu oraz ironii, to można odnieść wrażenie, iż ma się do czynienia z pozycją lekką, która umili jeden czy dwa wieczory. To nie do końca prawda. Owszem, „Hioba” czyta się szybko, potrafi zaciekawić, wciągnąć (jedynie gdzieś w połowie można poczuć nieco znużenia tymi ciągłymi zmianami; szczęśliwie jest to chwilowe i akcja szybko nabiera rumieńców, aż do zaskakującego finału). Nie można jednak zapominać, że tematem przewodnim jest religia, podejście człowieka do wiary, a to często bywa kwestią drażliwą.


Próba Hioba jest takim sposobem na poradzenie sobie ze spadającymi na człowieka nieszczęściami. Wiecie, żyjecie sobie spokojnie, nikomu nie wadzicie, krzywdy nie robicie, a tu nagle ciach! Wszystko wali wam się na głowę, tracicie pracę, w domu wieczne awantury, dopada was śmiertelna choroba, albo, na przykład, patrzycie, jak w wielkim bólu odchodzi bliska osoba i nic nie możecie na to poradzić. Jaki jest sens cierpienia? Czym sobie na to zasłużyliście? Dlaczego akurat was to spotkało? Nie ma na to odpowiedzi, ale może jakieś pocieszenie przyniesie religia. Może to Bóg tak was doświadcza? Sprawdza waszą wiarę, to czy będziecie przy nim trwali także w tych złych chwilach, a nie tylko szczęśliwych? Tutaj może pojawić się pytanie: „Czy Boga, który zsyła niedolę na niewinną osobę, można nazwać dobrym i sprawiedliwym”? Wydaje się, że odpowiedź autora brzmi „nie”. W końcu nie napisałby przecież takiej prześmiewczej książki, jaką jest „Hiob”. Heinlein krytykuje w niej ideę ślepej wiary, biernego pogodzenia się z losem oraz przeświadczenie, że poza nami jest ktoś inny, kto kieruje naszym życiem. Czy autor całkowicie potępia wiarę i religię? Nie wydaje mi się. Mam wrażenie, że dobrze pasuje tu cytat z „Piramid” Terry’ego Pratchetta: „(...) religia, choć to piękna rzecz, może doprowadzić za daleko” (Prószyński, 2001, str. 34). Może zatem lepiej porzucić ślepą wiarę na rzecz przemyśleń i bardziej trzeźwego spojrzenia na tę kwestię.


Jak wspomniałam często zmieniają się tu okoliczności, miejsca, w których znajduje się główny bohater, jednak autor nie poświęca ich opisom zbyt dużo słów. Bardziej skupia się na postaci Alexandra, jego myślach, reakcjach, uczuciach. Pewnie dlatego książka tak bardzo kojarzy mi się z teatrem. Niejednokrotnie w czasie czytania miałam wrażenie, że siedzę na widowni i patrzę na scenę, gdzie Alex wypowiada pełen emocji monolog albo nieco pompatycznym tonem próbuje nawrócić swą ukochaną czy innych napotkanych ludzi. Choć pewnie jakiś pełen wyobraźni reżyser mógłby z tego zrobić też całkiem widowiskowy film. Na razie nie ma ani filmu, ani sztuki teatralnej, więc pozostaje sięgnąć po książkę. Według mnie naprawdę warto. Może okaże się ona dla was jedynie rozrywką, a może skłoni do głębszych przemyśleń. Kto wie.


Tytuł: Hiob. Komedia Sprawiedliwości
Tytuł oryginalny: Job: A Comedy of Justice
Autor: Robert A. Heinlein
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Wydawnictwo: Rebis
Seria: Wehikuł czasu
Data wydania: czerwiec 2019
Liczba stron: 456
ISBN: 978-83-8062-223-4