poniedziałek, 6 lutego 2023

Spacerownik. Łódź filmowa - Joanna Podolska, Jakub Wiewiórski

 


Filmowo-historyczna podróż po Łodzi

Ostatnio dotarło do mnie, że chętniej spoglądam na książki o moim rodzinnym mieście, czyli Łodzi. Chyba poczułam potrzebę uzupełnienia swojej wiedzy, zatem jak tylko w bibliotece trafiłam na "Spacerownik. Łódź filmowa" od razu po niego sięgnęłam. Pozycja ta została wydana w roku 2010. Od tego czasu trochę się pozmieniało. Parę kolejnych ekip filmowych zawitało do Łodzi. Niemniej jednak książka ta jest prawdziwą studnią informacji o filmowej przeszłości tego miasta.

Książka podzielona jest na cztery części. Pierwsza poświęcona jest "Ziemi obiecanej" (1974 r.) Andrzeja Wajdy, ekranizacji powieści Władysława Reymonta. Nie powinno to dziwić, w końcu jest to niewątpliwie jeden z ważniejszych filmów o Łodzi. Do tego praktycznie 95 procent scen kręconych było w prawdziwych fabrykach, pałacach oraz na ulicach tego miasta. Większość budynków nadal istnieje, więc wędrówka po tych miejscach może być prawdziwą gratką dla fanów filmu. 

Kolejna część poświęcona jest łódzkiemu Muzeum Kinematografii, które swoją siedzibę ma w Pałacu Karola i Anny Scheiblerów. Budynek powstał w roku 1856. Potem był dwukrotnie przebudowywany, ostatni raz w latach 1884-1887. Miejsce to ma też bogatą historię filmową - jego wnętrza były scenografią do wielu filmów i etiud. Muzeum w swoich zbiorach ma m.in. oryginalny fotoplastykon (sygnowany przez Augusta Fuhrmanna), który wystąpił chociażby w filmie "Vabank" (reż. Juliusz Machulski, 1981).

W trzecim rozdziale wyruszamy na wyprawę śladami filmowych plenerów Łodzi, którą autorzy ułożyli alfabetycznie. Spacerujemy po ulicach, parkach, cmentarzach - miejscach, które wystąpiły w wielu filmach. Czasem pojawiały się tylko na chwilkę, a innym razem grały zupełnie inne lokalizacje. Dla przykładu na łąkach niedaleko lotniska na Lublinku, na potrzeby filmu "Panienka z okienka" (reż. Maria Kaniewska, 1964), zbudowano gdańską ulicę Długą.

Ostatnia część opowiada historię łódzkiej szkoły filmowej. To miejsce ważne ma mapie Łodzi, w końcu miasto to było kiedyś prawdziwą mekką dla osób ze świata polskiego filmu, a szkołę ukończyło wiele znanych dziś postaci.  

Tak naprawdę "Spacerownik. Łódź filmowa" to nie tylko podróż filmowa, ale i historyczna. Można w nim obejrzeć dużo zdjęć z planów filmowych, zdjęć aktorów, reżyserów, kadrów z filmów, cytatów, fragmentów wywiadów czy anegdot. Autorzy jednak nie ograniczają się jedynie do głównego, filmowego tematu, ale przybliżają też nieco historię prezentowanych miejsc i ulic. Jest zatem również wiele zdjęć archiwalnych, na których można zobaczyć dawną Łódź, np. taką z lat 30. XX wieku. Dziennikarze pokazują, jak było kiedyś, gdzie były kina czy teatry. Niektóre kina pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa, a inne zniknęły zanim mogłam w ogóle uświadomić sobie ich istnienie. Opowiadają także o miejscach, w których bywali wszyscy znani wówczas artyści z branży filmowej, ale również literaci czy plastycy. Takim miejscem spotkań łódzkiej bohemy była chociażby "Honoratka", niewielki lokal na Moniuszki 2, po którym obecnie nie ma żadnego śladu.  

Czytając książkę nie sposób nie dostrzec, że napisały ją osoby zafascynowane tematem, które musiały poświęcić mnóstwo czasu na obejrzenie filmów, na zebranie informacji, na rozmowy, poszukiwania. Trzeba przyznać, że wyszło im to naprawdę dobrze. Dla mnie, jako mieszkanki Łodzi, była to szczególnie interesująca podróż. Z jednej strony nieco sentymentalna, a z drugiej czasami także odkrywcza. Myślę, że również dla turysty taki tematyczny spacer ścieżkami filmowymi może być ciekawym sposobem na zwiedzenie miasta. Po "Spacerownik. Łódź filmowa" zdecydowanie warto sięgnąć.

   

Tytuł: Spacerownik. Łódź filmowa
Autorzy: Joanna Podolska, Jakub Wiewiórski
Wydawnictwo: Agora. Biblioteka Gazety Wyborczej
Data wydania: 2010
Liczba stron: 244
ISBN: 978-83-268-0038-2

czwartek, 2 lutego 2023

Recepta na lepszy klimat. Zdrowsze miasta dla chorującego świata - Szymon Bujalski

Zdrowe miasto, zdrowy Ty

Niedawno trafiłam na wykonane w 1882 roku zdjęcie kamienicy na rogu Próchnika i Piotrkowskiej w Łodzi, moim rodzinnym mieście. Dziś kamienica nadal stoi, ale ulice wyglądają już zupełnie inaczej. Miasta nieustannie się rozwijają, ale nie zawsze kierunek tego rozwoju jest pozytywny. Coraz więcej betonu, hałasu, korki na ulicach, smog. To nie brzmi, jak dobre miejsce do życia, nieprawdaż? Ale czy można coś z tym zrobić? Czy miasta mogą być bardziej zielone, czystsze, lepiej zorganizowane? Szymon Bujalski - dziennikarz dla klimatu w książce "Recepta na lepszy klimat" przekonuje, że tak, miasta mogą być zdrowsze. Jakie zatem jest na to lekarstwo? 

Zanim wystawi się receptę, najpierw trzeba postawić diagnozę. I temu właśnie poświęcone są dwa pierwsze rozdziały książki. Posiłkując się badaniami naukowymi autor pokazuje, jak bardzo nasza działalność wpłynęła na zmianę klimatu. Nie wszędzie skutki tej zmiany widać w takim samym stopniu, ale nie sposób zaprzeczyć, że są i pogłębiają się. Zima stała się jakaś taka mało zimowa. Latem coraz więcej jest dni upalnych oraz tropikalnych nocy. Jak nie dokuczają susze, to padają potężne, niszczące ulewy. Miasta są betonowane, panuje chaos przestrzenny, nie docenia się zieleni, transport publiczny mocno kuleje, a i z koleją nie jest najlepiej. Jest źle, ale jak przekonuje dziennikarz, nie czas na narzekanie. Trzeba działać. Jeśli poprawimy nasze otoczenie, życie w mieście stanie się o wiele przyjemniejsze i zdrowsze.

Szymon Bujalski przemierzył Polskę, by pokazać, że zmiana jest możliwa. Podaje przykłady ludzi, których zapał i determinacja sprawiły, że doszło do pozytywnej transformacji miejskiej przestrzeni. Lasy Miyawakiego w Poznaniu i w Krakowie, sadzenie wysokich drzew w Łodzi, zielony dach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, ogrody deszczowe w Gdańsku, ogrody społeczne. Zwiększenie powierzchni zielonych w miastach sprawia, że nie tylko upały stają się mniej dokuczliwe. Jak pokazuje wiele badań również nam lepiej się żyje, czujemy się spokojniejsi i zdrowsi, zarówno fizycznie, jak i psychicznie.

Oczywiście sama zieleń nie wystarczy. Trzeba efektywniej wykorzystywać energię, zmniejszyć smog, przeorganizować transport i komunikację publiczną. Temu poświęcony jest kolejny rozdział książki. Autor podaje przykład Jaworzna, którego władze skorzystały z doświadczenia inżynierów transportu, by przebudować infrastrukturę miasta na bardziej bezpieczną dla kierowców i dla pieszych. Warto podkreślić, że dziennikarz ma dużą łatwość przekazywania treści. Podaje różne dane, statystyki, ale wszystko podane jest w bardzo przystępny i lekki sposób. Tę pozycję naprawdę dobrze się czyta.

"Recepta na lepszy klimat" ma przynieść nieco optymizmu i myślę, że to się udało. Okazuje się bowiem, że można realizować projekty z głową. Projekty, które poprawią jakość życia w mieście i usprawnią jego funkcjonowanie. Potwierdzają to opisane tu konkretne przykłady z polskich miast. Wydaje mi się, że głównym przesłaniem książki jest jednak co innego, a mianowicie zachęcenie do zainteresowania się tym, jak wygląda nasza najbliższa przestrzeń. Jak pisze autor: "Czyste powietrze w polskich miejscowościach nie ma nic wspólnego z Chinami. Powstanie skweru w twojej okolicy nie zależy od tego, co zrobi Joe Biden". To od nas zależy, jak będą wyglądać nasze miasta i jak będzie się nam w nich mieszkać.

   

Tytuł: Recepta na lepszy klimat. Zdrowsze miasta dla chorującego świata
Autor: Szymon Bujalski
Wydawnictwo: Wysoki Zamek
Data wydania: 2022
Liczba stron: 296
ISBN: 978-83-963397-8-2