wtorek, 27 października 2020

Tarnowskie Góry fantastycznie 2 - Antologia

Drugie spotkanie z Tarnowskimi Górami

Zaledwie rok temu, choć mam wrażenie jakby to było w zupełnie innym świecie, na rynku pojawiła się antologia "Tarnowskie Góry fantastycznie", będąca wyrazem fascynacji tytułowym miastem. Jedenastu pisarzy zabrało mnie w podróż do Tarnowskich Gór, ukazując mi jego niecodzienne, czasem wręcz magiczne oblicze. Do dziś pamiętam krwiożerczego chomika, mężczyznę, który zmienił się w kota, zawirowania czasowe, pracownika ratusza i jego moc "znikania" czy biedną rodzinę, której życie odmienia anioł i srebrne monety. To był naprawdę interesujący zbiór opowiadań. We wrześniu 2020 pojawił się drugi tom powyższej antologii. Po raz kolejny miałam okazję przenieść się oczami wyobraźni do Tarnowskich Gór. Czy było to równie udane i niezapomniane spotkanie?

W pierwszym tomie w większości przypadków nawiązania do Tarnowskich Gór były subtelne. Miasto pełniło głównie rolę miejsca akcji. Podobnie jest też w drugiej odsłonie antologii, choć są również opowiadania inspirowane historią Tarnowskich Gór, jak chociażby "Srebro" Marty Kładź-Kocot. Znajdzie się również historię opowiedzianą po śląsku. Muszę powiedzieć, że czytanie "Podciepanego" Marcina Melona było dla mnie, nie-Ślązaczki, sporym wyzwaniem. Natomiast jeśli chodzi o zakres gatunkowy, to jest on naprawdę szeroki. Są tu teksty fantasy, sf, opowieści obyczajowe i takie z dreszczykiem. Jest przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość. Do wyboru, do koloru. Każdy znajdzie coś dla siebie. 

Moje serce podbił tekst "LOS Tarnowskie Góry" Anny Hrycyszyn. To przygodowa opowieść o smoczym jaju, napisana z niesamowitą swobodą, humorem oraz pomysłem. Historia wciąga od samego początku i utrzymuje zainteresowanie czytelnika aż do końca. Z prawdziwym żalem pożegnałam się z jej bohaterami. Niezwykle sympatyczne i pozytywne opowiadanie, coś tak na przekór obecnym czasom. Naprawdę dobrze się przy nim bawiłam i odpoczęłam po nieco cięższych nastrojach wcześniejszych opowiadań.

No właśnie, nastrój... Większość opowiadań jest dobrze napisana i całkiem interesująca. Jednak pewnym zarzutem z mojej strony może być poziom ponurości niniejszej antologii. W moim odczuciu spora część tekstów oscyluje w dosyć przygnębiających i mrocznych klimatach. Kiedy dookoła jest teraz tak, jak jest, to człowiek chętnie przeczytałby coś mającego w sobie więcej światła. Przynajmniej takie jest moje subiektywne odczucie. Wydaje mi się, że pierwszy tom pod względem natężenia emocji ciemniejszych i jaśniejszych był nieco bardziej zrównoważony.

Jak już wspomniałam, mój osobisty numer jeden to "LOT...", ten tekst na pewno zostanie w mej pamięci na dłużej (po cichu przyznam się, że ta smocza historia pojawiła się potem też w moim śnie). A co z numerem dwa i trzy? W przypadku pierwszego tomu wybór był dla mnie bardziej oczywisty. Przyznam, że teraz trudno mi się zdecydować na dalsze stopniowanie. Wybrać teksty wyraźniejsze od innych, te które bardziej by mną zawładnęły niż inne. Paweł Matuszek w swoim tekście "Ku światłu śniące się życie" ciekawie poprowadził historię o niespodziewanym spadku. "Królowa Dramy" Aleksandry Zielińskiej przygniata zawartym w opowieści ładunkiem emocjonalnym. W "Sprzedawcach aniołów" Michał Cetnarowski przenosi nas w przyszłość, w której mamy interesujące rozważania nad androidami - nad ich pozycją w świecie oraz nad ich prawami. Jakub Bielawski swoimi "Drzewami" wzbudził we mnie nieprzyjemne ciarki. Mogłabym jeszcze dalej wymieniać, ale po co? Nie ma to większego sensu. Nie potrafię wybrać pełnego podium. Najlepiej będzie jak sami przeczytacie antologię i wybierzecie swoją najlepszą trójkę, do czego Was gorąco zachęcam.


Tytuł: Tarnowskie Góry fantastycznie 2 
Autorzy: Agnieszka Hałas, Michał Studniarek, Paweł Matuszek, Bernadeta Prandzioch, Grzegorz Janusz, Jakub Bielawski, Tadeusz Oszubski, Marta Kładź-Kocot, Marcin Melon, Romuald Pawlak, Michał Cetnarowski, Aleksandra Zielińska, Sławomir Nieściur, Anna Hrycyszyn 
Wydawnictwo: Almaz
Data wydania: wrzesień 2020
Liczba stron: 396
ISBN: 978-83-937336-4-4

niedziela, 4 października 2020

Powiedział mi wróżbita - Tiziano Terzani

 


Wędrując bliżej ziemi


"Życie pełne jest sposobności, problem jednak polega na tym, aby je rozpoznać, a to wcale nie jest takie łatwe". Takimi słowami Terzani rozpoczyna swoją książkę. Zgadzacie się z nim? Ja tak, szczególnie w drugiej części zdania, dotyczącej kłopotów z rozpoznaniem pojawiającej się możliwości. Czasem przytrafia się sytuacja, która wywołuje w nas zbyt wiele emocji, bólu, albo wręcz odwrotnie - wydaje się zupełnie nieistotna, by potraktować ją jako sposobność, która może coś zmienić w naszym życiu czy je wzbogacić. A niekiedy po prostu brakuje odwagi do podjęcia konkretnej decyzji. W każdym razie na swoim przykładzie autor pokazuje, że jeśli jednak uda się dostrzec tę okazję, to mamy szansę na rozwój i przeżycie całkiem nowych doświadczeń.

Sposobność autora przybrała formę przepowiedni: "Strzeż się! Istnieje wielkie ryzyko, że umrzesz w roku 1993. Dlatego nie wolno ci w tym roku latać. Ani razu!". Wróżbita wypowiedział te słowa wiosną 1976 roku, więc ta niepokojąca przyszłość wydawała się bardzo odległa. Tym bardziej dla osoby, która ma sceptyczne podejście do świata paranormalnego i nie traktuje poważnie informacji o spełniających się przepowiedniach. Jednak umysł ma w sobie coś takiego, że zapamiętuje słowa, które nas dotyczą; zwłaszcza, jeśli mogę one mieć wpływ na nasze życie. Siedzą sobie gdzieś przyczajone w głowie, a kiedy przychodzi odpowiednia chwila wychodzą na powierzchnię. I tak było w przypadku dziennikarza. Kiedy rok 1992 zbliżał się ku końcowi powróciła myśl o starej przepowiedni i pojawiło się pytanie: "I co teraz? Uwierzyć w nią czy zlekceważyć?". Terzani w tej wróżbie rozpoznał możliwość. Szansę na zmianę rytmu swoich dni, spojrzenia na świat, na bliższe przyjrzenie się ludziom poznanym w podróży i uważniejszą obserwację krajobrazów. 

Dla autora ten rok był prawdziwym błogosławieństwem. Podróżując pieszo, łodziami, statkami, samochodami, autobusami, pociągami na nowo poczuł smak życia. Odwiedził Tajlandię, Kambodżę, Chiny, Mongolię, Indonezję czy chociażby Singapur. Każde miejsce było inspiracją do przemyśleń, wspomnień, odkrycia na nowo tej egzotycznej dla nas kultury, opowiedzenia dawnej historii, a także przekazania bieżących wydarzeń. Jednocześnie pewnym rytuałem stało się poszukiwanie najlepszych miejscowych wróżbitów, proroków czy szamanów. Zaczął się interesować tym, jak ludzie podchodzą do świata sugestii, gdzie szukają porad i czy mimo rozwoju jaki przeżywa Azja, stare wierzenia i zabobony wciąż mają się dobrze.

"Powiedział mi wróżbita" to po części świetny reportaż napisany przez uważnego obserwatora rzeczywistości, a po części opowieść lądowego podróżnika, który przelewa na papier swoje osobiste przemyślenia, refleksje i subiektywne odczucia dotyczące zmieniającego się świata, jak chociażby te dotyczące nowoczesności, konsumpcjonizmu, materializmu. Tiziano Terzani, niezależnie od tego jaką rolę przybiera, reportera czy podróżnika, snuje swą historię niespiesznie, z namysłem, w taki sposób, że człowiek (a przynajmniej ja) ma chęć wraz z nim zatrzymać się i oddać przemyśleniom. Była to dla mnie bardzo przyjemna podróż. Interesująca, refleksyjna, w pewnym stopniu również inspirująca. To moje pierwsze spotkanie z autorem, ale zdecydowanie nie ostatnie.


Tytuł: Powiedział mi wróżbita
Tytuł oryginału: Un indovino mi disse
Autor: Tiziano Terzani
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 376
ISBN: 978-83-8116-078-0