Tegoroczny Łódzki Festiwal Fantastyki Kapitularz odbył się w randze Polconu, a to znaczy, że tym razem to właśnie w Łodzi odbyła się uroczysta gala wręczenia Nagrody im. Janusza A. Zajdla. Już od pierwszego dnia widać było, że to wyjątkowa edycja Kapitularza. Na każdym kroku całe mnóstwo barwnych ludzi, szereg wystawców prezentowało swoje dobra, a Organizatorzy zadbali by nie zabrakło prelekcji, dyskusji, warsztatów i wielu innych atrakcji. Podczas festiwalu miała również miejsce premiera antologii "Dzień po najczarniejszej nocy". W dzisiejszym świecie czasem naprawdę trudno dostrzec światełko w tunelu - iskierkę nadziei, że można coś zmienić, że jeszcze nie wszystko stracone. Czy w niniejszym zbiorze udało się przekazać nieco tej jasności? Myślę, że tak.
Zanim będzie można zagłębić się w lekturę opowiadań natrafi się na audiodeskrypcję okładki dla osób niewidomych oraz listę triggerów, czyli tematów, które dla wrażliwego czytelnika mogą stać się czynnikiem wywołującym silne reakcje emocjonalne. Dalej mamy wstęp napisany przez Tomasza Kozłowskiego. I to mocno zaskakujący. Zaczęłam czytać i myślę sobie: "dziwny ten wstęp, brzmi jak opowiadanie". Przechodzę na następną stronę, a tam już typowe słowa wprowadzające w lekturę antologii. Kolejna strona i ciąg dalszy opowiadania. Potem znów wprowadzenie. Niestety takie przeplatanie opowieści i przedmowy mnie akurat nie przekonało. Nie pozwoliło dobrze skupić się ani na jednym, ani na drugim tekście.
Antologię otwiera opowiadanie "Ostatnie zadanie Franciszki" Joanny Krystyny Radosz. Razem z bohaterką mierzymy się z bólem straty bliskiej osoby. Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie przez autorkę elementu niesamowitości, który uatrakcyjnia tekst, ale też podkreśla tęsknotę i pustkę po zmarłym. Dalej mamy "Koniec wakacji" Anny Karnickiej. Autorka porusza bardzo dziś aktualny temat wojny i uchodźstwa. Tym razem patrzymy z perspektywy małego chłopca, któremu nagle cały świat wywrócił się do góry nogami. Adrianna Filimonowicz w swoim opowiadaniu "To nieważne" zabiera nas do świata wykładowców Instytutu Nauk Magicznych. Tym razem też mamy do czynienia ze stratą, ale jak przystało na świat czarodziejów, dosyć nietypową. Widzimy tutaj jak ważne w takich chwilach jest wsparcie innych osób.
"Nim wzejdzie styczniowe słońce" Dariusza Jacka Bednarczyka czyta się niczym sprawozdanie z działań, mających na celu przywrócenie władzy cywilnej na wyzwolonych Ziemiach Łódzkich. Jak przystało na prawdziwą relację, nie brakuje tu cytatów i odnośników. Z kolei dzięki Sabinie Bacior-Chadryś i jej opowieści "Panta rhei" mamy możliwość spojrzenia na świat oczami rzeki. Tekst krótki, ale wspaniale ukazuje życie jako ciągłą zmianę. Raz jest gorzej, raz lepiej. W jednym okresie zmagamy się z przeszkodami, a za chwilę radujemy słońcem i spokojem. W "Myślach awaryjnych" Martyna Pawłowska-Dymek porusza temat samobójstwa. Na sytuację patrzymy z perspektywy osoby, której przyjaciel targa się na własne życie. Jak widzimy w opowiadaniu bycie świadkiem takich wydarzeń sprawia, że człowiek zaczyna przyglądać się własnemu życiu i decyzjom, które podjął.
"Było warto" Istvana Vizvary przenosi nas w przyszłość. Od czasu pojawienia się osobliwości technologicznej życie stało się znacznie prostsze. Jednak Opiekunkę, jak nazywają ją ludzie, my wcale nie obchodzimy. Kiedy znajduje coś ciekawszego poza Ziemią zwyczajnie ją opuszcza, a bohaterka opowiadania musi nagle stawić czoło tej nowej rzeczywistości. Doskonale napisany tekst, wypełniony emocjami i mimo że raczej ponury, to na końcu jednak w głowie pojawia się pozytywna refleksja. Żyć jest naprawdę wspaniale! Anastazja Pluta w "Dniu, którego miało nie być" podobnie jak Pawłowska-Dymek zgłębia temat samobójstwa. Tym razem jednak patrzymy na sytuację oczami niedoszłej samobójczyni. Bardzo dobre opowiadanie, świetnie oddanie uczucie zagubienia, poczucie wyobcowania, bezradności. Antologię zamyka Michał Pięta i jego tekst "Tylko nostalgia". Czytając tę opowieść nie sposób nie pomyśleć o inspiracji autora powieścią "Droga" McCarthy'ego. Także tutaj mężczyzna i chłopiec podróżują przez apokaliptyczny świat. Można powiedzieć, że jest to tekst o zmianie perspektywy, przewartościowaniu. Dzięki temu nowemu spojrzeniu, nawet jeśli otaczający nas świat się nie zmienia, to jednak robi się lżej na duszy i łatwiej poradzić sobie z przeciwnościami losu. Interesującym elementem jest wprowadzenie przez autora pewnej nieubłaganej cykliczności o barwie fioletu i słodkim zapachu.
Większość opowiadań ze zbioru "Dzień po najczarniejszej nocy" krąży wokół straty, zmiany i wydaje się to całkiem naturalne. Kiedy umiera bliska nam osoba, tracimy kontakt z przyjacielem czy przyjaciółką (z powodu jakiejś głupoty i nawet już nie pamiętamy, o co poszło), znika gdzieś poczucie bezpieczeństwa, sensu, wiary czy stabilności, tracimy coś, co do tej pory było nierozerwalną częścią naszej codzienności, bardzo często może pojawić się ból i strach. Życie nie jest już takie same. Wszystko się zmienia i od nas zależy czy ta nowa droga stanie się mrokiem, czy jednak, jak bohaterowie niniejszej antologii, dostrzeżemy w niej światełko nowych możliwości.
Na koniec parę zdjęć z premiery antologii, na którą stawiła się większość autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz